Lucy Hale

Jest to siedemnastoletnia aktorka, a jednocześnie najlepsza przyjaciółka Seleny. Zaprzyjaźniły się na kręceniu jednego z filmów w którym oboje wystąpiły. Lucy dostała w nim główną rolę za co Selena była na nią zła i ta złość jej jeszcze nie przeszła. Lucy po obejrzeniu filmu Justina ‘Never say Never’ zakochała się w nim. Fascynuje ją Justa droga do kariery. Zaczął od niczego, a teraz jest na szczytach. Wie dobrze, że nie może wyznać Justinowi swoich uczuć, bo jest on z Seleną, a także nie chce stracić jedynej przyjaciółki. Lucy jest z ogółu bystrą i miłą dziewczyną. Jednak potrafi być wścibska. Interesuje się jedynie aktorstwem. Wystąpiła już w kilku filmach. 

  

Siedemdziesiąty dziewiąty.

Siedemdziesiąty dziewiąty
  Dziękuję ci za wszystko. Jesteś wspaniałym chłopakiem.


Zanim zaczniesz czytać, włącz tą piosenkę [klik]

- Co ty wyprawiasz? – zapytał Justin, wchodząc do naszej sypialni. – Proszę, nie mów mi, że chcesz zrobić to, o czym teraz myślę – podszedł do mnie po czym ukucnął zaraz przede mną.
- Zależy o czym myślisz – odpowiedziałam, ocierając ciągle spływające łzy po moich policzkach.
- To wszystko przez mamę. Prawda?
- Stoisz za nią murem, nie za mną. Bronisz jej choć nawet o tym nie wiesz. Gdybyś interesował się mną.. Powiedziałbyś jej coś, żeby przestała mnie tak traktować.
- Jess… to moja mama, zrozum.
- To ty zrozumiesz swój błąd dopiero wtedy, kiedy przez czerwone i spuchnięte oczy od łez, będziesz patrzeć na moje uśmiechnięte zdjęcie na pomniku.
- Nie chcę cię stracić. Jesteś wszystkim – ton jego głosu zniżył się do niemal szeptu. Ponownie poczułam jak łzy stają mi w oczach.
- Justin ja nie chcę takiego życia. Nie chcę mieć ciągle wytykanych błędów, nie chcę być obrażana jak i sponiewierana. Mam dosyć. Właśnie mam zamiar zakończyć pewien rozdział w moim życiu, a wstać rano i zacząć całkowicie nowy. Mam nadzieję, że lepszy… Justin. Przepraszam – powiedziałam, wkładając ostatni ciuch do walizki.
     Zapięłam ją po czym wstałam z podłogi. Założyłam na siebie kurtkę i wyszłam z sypialni, ciągnąc za sobą walizkę. Przede mną schody… Jakoś sobie poradziłam. Kiedy byłam przy wyjściu, zobaczyłam zadowoloną moim widokiem Pattie. Nie zastanawiając się dłużej, podeszłam do niej. Walizkę zostawiłam przy drzwiach. 
- Zadowolona jesteś? Właśnie osiągnęłaś swój cel. Zniszczyłaś to, co przez lata budowaliśmy z Justinem. Zepsułaś wszystko, do najmniejszej cząsteczki. Mogłabyś przekazać to ode mnie Justinowi? – z palca zdjęłam pierścionek zaręczynowy i położyłam go na jej dłoni.
- Przekażę – odpowiedziała, przymrużając oczy.
     Nie czekając na dalsze słowa Pattie, wyszłam z domu. Na zewnątrz zadzwoniłam po taksówkę. Pojawiła się w ekspresowym tempie. Ostatni raz spojrzałam na mój były dom. Wiedziałam, że jak teraz wsiądę do taksówki to mogę pożegnać się z dotychczasowym życiem. Byłam tego całkowicie świadoma… Po chwili można było usłyszeć dźwięk zatrzaskujących się drzwi wejściowych od domu. Przed nim zobaczyłam Biebera. Rozglądał się wokoło, a kiedy mnie zauważył, biegiem ruszył w moją stronę. Pośpiesznie wsiadłam do samochodu, wydając rozkaz kierowcy o natychmiastowemu odjechaniu. Na szczęście taksówkarz mnie posłuchał i ruszył. Przez kilkanaście sekund Justin biegł za taksówką, lecz za zakrętem już go nie zobaczyłam. 
     Rozmazany tusz spływał mi po policzkach razem z nieopanowanym płaczem. Poczułam jak wszystko traci sens. Wcale nie chciałam takiego zakończenia naszego związku, naszej wspólnej historii. Nie chciałam, aby to wszystko się tak skończyło. Niestety nie ma już odwrotu. Teraz mam zamiar wrócić do rodzinnego domu, a tam pomyślę co zrobię ze sobą dalej…
     Czasem myślę nad tym, że dobrze, że mamy tylko jedno życie. Drugiego bym z pewnością nie przetrwała.

     Przez osiem miesięcy nie miałam żadnego kontaktu z Justinem. Brakowało mi go, ale to było oczywiste, że tak będzie. Zmieniłam numer telefonu. Pousuwałam wszelkie stronki internetowe. Teraz całe dnie spędzam z Aleksem (jeden z chłopaków, którego Jess poznała po urodzinach Chrisa, na plaży. Więcej informacji znajdziecie o nim pod rozdziałem 60 [klik]). Aktualnie mieszkam z nim, ale to tylko dlatego, że strasznie pokłóciłam się z mamą. Tak przez całe sześć miesięcy mieszkałam z nią. Wracając do kłótni… Wszystko zaczęło się od tego, że powiedziałam jej prawdę. Po dwóch miesiącach rozstania z Justinem poszłam do ginekologa na rutynowe badania. Okazało się, że jestem w ciąży. Ta wiadomość po prostu mnie przeraziła, a kogo by nie? Powiedziałam o tym dwa miesiące temu mamie. Na początku się nie odezwała, a później od słowa do słowa wyszło z tego, że mam się wyprowadzić. Nie miałam dokąd pójść, a w tym czasie zaprzyjaźniłam się z Aleksem, więc tak jakoś wyszło, że mnie do siebie przygarnął. 
     Justin nic nie wie o dziecku, ale boję się, że jakimś cudem się dowie. Oby nie… Rzadko wychodzę z domu. Nie mam zamiaru pokazywać się w takim stanie. Nie chodzę już do szkoły, ale robiłam to przez pierwsze pięć miesięcy. Alex w tej chwili jako jedyny się mną opiekuje. Jestem mu wdzięczna, gdyby nie on już dawno skończyłabym pod mostem, ale są też złe strony mieszkania z nim… On myśli, że kiedyś się zejdziemy, a ja absolutnie to wykluczam. Nic do niego nie czuję, a poza tym jest dwa lata młodszy. Jednak choć dobrze o tym wie, nie przestaje mnie codziennie zaskakiwać. Wpada na pomysły wspólnych wypadów, organizuje jakieś niespodzianki. Jest słodki, ale on to nie to samo co Justin.
- Słyszysz mnie? – zapytał Alex, machając mi dłonią przed oczami.
     Właśnie przebywaliśmy w jakieś kawiarence. Po długim okresie nie wychodzenia z domu, postanowiliśmy gdzieś się razem wybrać. Co nie okazało się dobrym pomysłem. Dolna część brzucha, zaczęła strasznie boleć. Chwyciłam się za nią po czym z przerażeniem w oczach, spojrzałam na Alexa. Od razu wstał, ominął stolik po czym podszedł do mnie. 
- Co jest? Tylko nie mów mi, że to już – zaczął panikować. Wzrok wszystkich obecnych był zwrócony na nas.
     Po chwili dostałam mocnego skurczu. Ścisnęłam mocniej zęby. Nie chciałam wrzeszczeć. Jakoś udało mi się tego uniknąć. Po chwili przed oczami zaczęły pojawiać mi się jakieś plamy. Spanikowałam…
     Obudziłam się w sali, wszędzie przeważała biel. Mogłam się domyślić, że jestem w znienawidzonym przeze mnie szpitalu. Na krześle obok mnie siedział Alex. Ciągle się we mnie wpatrywał.
- Co z dzieckiem? – zapytałam, bojąc się o jego zdrowie, bałam się, że mogę go stracić.
- Wszystko dobrze. Nie martw się – uśmiechnął się przyjaźnie po czym uścisnął moją dłoń.
- Kiedy wyjdę z tego szpitala?
- Jess miałaś skurcz. Poród może rozpocząć się w każdej chwili. Chyba nie chcesz, aby zaczęło się to w domu, kinie czy na ulicy – Alex miał rację. Nie powinnam nigdzie się stąd ruszać.
- Dziękuję Ci za wszystko. Jesteś wspaniałym chłopakiem – wywnioskowałam, patrząc na wyraz jego twarzy, kiedy to usłyszy. Tak jak myślałam… promiennie się uśmiechnął.
- Jak się czujesz? – zapytał przejęty.
- Dobrze – odpowiedziałam.
- Daj rękę – Alex niepewnie, wyciągnął swoją rękę w moją stronę. Chwyciłam ją po czym przystawiłam do dolnej części mojego brzucha. Maleństwo dosyć mocno kopało.
- Widocznie już się nie może doczekać, kiedy przyjdzie na świat.
- Chyba tak – uśmiechnęłam się. Alex zabrał rękę z mojego brzucha, a ja tym razem swoją dłoń ułożyłam na nim. Mam nadzieję, że będę dobrą matką.
******
     Zdziwieni? Ja bardzo! hahaha… Zaczęłam pisać rozdział i sam taki wyszedł. 
      Mam dla was bardzo ważną sprawę! Dotyczy ona sondy o której pisałam kilka rozdziałów temu. Tyczy się ona imienia dla dziecka. Nie będę wybierać go sama! Wpadłam na pewien pomysł, a mianowicie, taki, aby wy udzieliłyście się i zagłosowały na imię, które najbardziej Wam się podoba. Wystarczy zaznaczyć i kliknąć ‘Zagłosuj’.
Tutaj macie adres sondy: [klik]
     Już powybierałam moim zdaniem najciekawsze imiona. Wy zdecydujcie, które by wam odpowiadało. Te imię, które uzbiera najwięcej głosów będzie użyte w opowiadaniu, jako dziecko Jess i Justina. Imię również zdecyduje o płci dziecka.Bardzo prosiłabym o głosy!
     Na głosowanie daje wam czas do następnego rozdziału. Będzie to tydzień. Następna notka pojawi się 11 stycznia 2012.
Dziękuję za każdy oddany głos!