~ 2o ~
Tworzyłem już najczarniejsze scenariusze i wyobrażałem sobie, co będzie jeśli podczas koncertu coś mi się stanie. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Cały koncert przebiegł pomyślnie. Prawie pomyślnie. Przedłużył się o jakieś 20 minut, bo za kulisami podczas kilkuminutowej przerwy, kiedy mam chwilę, żeby odsapnąć, moja cudowna mama wylała na mnie swoją kawę. Wszystko byłoby okay, ale ja siedziałem, ona stała i trochę wylało mi się na głowę.. Plusem było to, że kawa zdążyła wystygnąć. A więc pomijając to wydarzenie było całkiem przyzwoicie.
W drodze do hotelu byliśmy całkowicie bez życia. Siedziałem oparty o szybę samochodu i bawiłem się włosami Vicki, która leżała na moich kolanach i już przysypiała.
- Hej… Nie śpimy. - uśmiechnąłem się do Niej.
- Przecież nie śpię. – otworzyła oczy.
- Już dojeżdżamy. – cmoknąłem ją w usta.
- To świetnie. – podniosła się i przetarła oczy.
Po chwili wysiadaliśmy już z auta. Każdy poszedł w swoją stronę. Załatwiłem nam z Vicki wspólny pokój.
- Mógłbyś się pośpieszyć? – marudziła moja dziewczyna, gdy próbowałem znależć kartę do drzwi w moim portfelu. – Tylko nie mów, że zgubiłeś..
- Nie no.. Musi gdzieś tutaj być.. – przeglądałem kolejną przegrodę. – Jest.
- Wkońcu. Jestem strasznie zmęczona. – Victoria położyła się na łózku.
- Ale chwila.. Obiecałaś mi coś. – uśmiechnąłem się szeroko.
Oczami Victorii:
Matko.. Ten już zaczyna. Jemu tylko w głowie seks. Ale przecież ja nic mu nie obiecałam.
- Co takiego? – ciągle leżąc, udawałam, że nie wiem o co chodzi.
- Występ nago. – uśmiechnął się.
- Nic nie obiecałam. To Ty to wymyśliłeś. – podniosłam się.
- No proszę. Tak ładnie proszę. Byłem dzisiaj taki grzeczny.- słodko na mnie patrzył i bardzo dobrze wiedział, że tym mnie złamie.
- No za grzeczny to Ty dziś nie byłeś, ale zastanowię się. Teraz idę wziąć prysznic, bo tylko o tym marzę. – weszłam do łazienki.
Zdecydowanie tego potrzebowałam. Zimny prysznic. Wręcz lodowaty. Pobudza mnie do życia. Daje mi ogrom energii. Po prostu uwielbiam! Delektowałam się tym zimnem jakieś 20 minut. Podczas czesania postanowiłam, że dam Bieber’owi tego czego chce. Ale tym razem bardziej się w to zaangażuję. Nie ukrywam, że ostatnim razem bardzo mi się podobało, ale skoro pierwszy raz mam już za sobą, czas na urozmaicenia. Chcę być lepsza o tej.. lub od tych, z którymi Justin spał wcześniej. Pokażę mu, na co mnie stać. Po wykonaniu wszystkich ’toaletowych’ czynności i ubraniu się w koszulę nocną, uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam ponętnie z pomieszczenia. Biebs leżał na łóżku w samych spodniach i oglądał TV. Już ten widok doprowadzał mnie do szału i miałam ochotę się na Niego rzucić. Ale jeszcze się powstrzymałam. Po kilku sekundach patrzył już tylko na mnie. Podeszłam do szafki nocnej, chwyciłam pilot i wyłączyłam odbiornik. Justin ciągle mnie obserwował. Weszłam na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem, delikatnie podciągnęłam Jego koszulkę i całowałam Go po brzuchu. Zaczęłam powoli ściągać moją koszulę. Biebs chwycił mnie za pośladki. Ja rzuciłam swoim nocnym ubraniem gdzieś w głąb pokoju. Zostałam tylko w bieliźnie. Chwilę później zabrałam się za ściąganie Jego spodni. Został tylko w bokserkach. Ja usiadłam na Nim tak, żeby Nasze miejsca intymne się spotkały. Widziałam w Jego oczach błysk. Czułam, że spełniam chociaż odrobinę Jego oczekiwań. Postanowiłam, że będę działać trochę szybciej. Następnym razem trochę się podroczę. Dziś jestem zbyt napalona. Zaczęliśmy się całować. Jego ręce ciągle pieściły moje pośladki, natomiast moja ręka wędrowała w dół. Nasze oddechy były zdecydowanie szybsze.
- Jezuu.. Jaka Ty jesteś pociągająca… – powiedział i zaczął ściągać ze mnie bieliznę.
Starałam się, aby Justin z sekundy na sekundę był coraz bardziej podniecony. Chyba mi się to udawało. Był taki napalony. Jakby czekał na to całe swoje życie. I w sumie gdzieś w środku pragnęłam, żeby tak było. Byliśmy już całkiem nadzy. Napięcie rosło. Mimo, że nie był to mój pierwszy raz to moje serce biło mocniej nie tylko ze względu na moją miłość do Niego i podniecenie jakie obecnie odczuwałam, ale także z powodu lekkiego stersu.
Justin złapał mocno moje nadgarstki, spojrzał mi w oczy i wszedł we mnie. Od razu jęknęłam i odchyliłam głowę w tył. Byłam już tak podniecona, że chciałam tylko więcej. Biebs wpadł w jakiś trans i nie przestawał poruszać biodrami. Po chwili nie przestając puścił jedną moją rękę i zaczął pieścić moją pierś. Ja przerwałam Justinowi, kładąc rękę na Jego karku i przyciągając do siebie i mocno pocałowałam. Postanowiłam zmienić pozycję. Klęknęłam do Niego tyłem i mocno się wypięłam podpierając się łokciami. Bieber był baardzo zadowolony z tej zmiany. Złapał jedną ręką moje włosy i działał dalej. Czułam, że zaraz będzie finałowy moment. Nie pomyliłam się już po kilku ruchach Biebsa szczytowałam. On również. Zmęczeni opadliśmy na łóżko. Teraz na naszych twarzach gościły szerokie uśmiechy. Justin gładził mnie ręką po talii. Po chwili Jego mina zrzędła.
- Co? – spytałam.
- Zapomniałem o gumce.. – po wypowiedzeniu tych słów moje serce biło jak oszalałe. Bałam się. Co, jeśli będę w ciąży?
- Ja pierdole.. – szepnęłam i zamknęłam oczy.
- Żartowałem. – uśmiechnął się.
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne. Chcesz, żebym zawału dostała. – wzięłam głęboki oddech, a Justin namiętnie mnie pocałował, co ja oczywiście odwzajemniłam.
Po jakimś czasie oboje zasnęliśmy.
Rano obudził mnie mój najukochańszy na świecie, zawsze dbający o to, żebym się wyspała chłopak.
Otworzyłam delikatnie jedno oko i zobaczyłam Jego, w samych bokserkach, zbierającego swój telefon z podłogi. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się przepraszająco.
- Ty mi nigdy nie dasz pospać, nie? – podniosłam się delikatnie.
- No przecież nie zrobiłem tego specjalnie.
- Nie mówię, że nie, ale jest godzina.. – tu chwyciłam za telefon, bo nie mialam bladego pojęcia która jest. – Jest godzina 10. Jestem zmęczona po wczorajszym dniu, późno poszłam spać..
- Ale podobało Ci się, co? – przerwał moje kazanie i uśmiechnął się seksownie, siadając obok mnie.
- Koncert? Tak. Zdecydowanie. Był jednym z najlepszych.
- Świnia! Nie o to mi chodziło. – zaśmiał się. - Kocham Cię. – pocałował mnie namiętnie. Kładąc rękę na moje udo. Nagle ktoś zapukał do naszych drzwi.
- Czekasz na kogoś? – spytałam Bieber’a, bo skoro tak wcześnie wstał to może ktoś ma przyjść. On natomiast pokiwał przecząco głową. Jak się chwilę później okazało porannym gościem była Pattie. Biebs nie był zbyt zadowolony z tej wizyty i nawet nie zamknął za nią drzwi, bo liczył na to, że szybko wyjdzie.
- Nie chcę wiedzieć co tu się działo. - powiedziała zaraz po tym jak zmierzyła Justina wzrokiem i spojrzała na mnie.
- No raczej nikt nie zamierza Ci się zwierzać. – uśmiechnął się złośliwie Justin do swojej mamy, a ja skarciłam Go wzrokiem.
- Śniadania wydają tylko do 11, więc jak chcecie coś zjeść to..
- Tak, dzięki za radę. To wszystko? – przerwał jej Jus.
- Tak. – zmieszała się Pattie. Chyba nie chciała większej awantury, więc wyszła bez słowa nie zamykając za sobą drzwi i Justin oczywiście wykorzystał tą sytuację i zdążył jeszcze dogryźć swojej mamie.
- Weź się zachowuj. – upomniałam Go zrzucając z siebie kołdrę.
- Daj spokój. To ona zachowuje się jakby była z kosmosu. – Bieber zaczął wyciągać jakieś swoje ubrania z torby. – Idziemy zjeść na dół czy chcesz gdzieś pojechać? – zapytał nie przerywając poszukiwań.
- Na dół. – odpowiedziałam krótko, bo nie zamierzałam się wdawać z nim w dłuższą dyskusję, która jak podejrzewam i tak nie miałaby sensu.
Ubrałam granatowe szorty, białą bokserkę z nadrukiem i sandały. Justin był już gotowy, ja natomiast musiałam się jeszcze uczesać.
Była 10:30.
- No proszę Cię Vicki.. Mamy mało czasu. Jestem głodny. Chodź już proszę. – marudził.
- Już. Jestem gotowa. Idziemy. Tylko przestań marudzić. - westchnęłam.
Podczas pobytu w restauracji milczeliśmy. W sumie trochę tego potrzebowałam. Takiej chwili spokoju. Po zjedzeniu poszliśmy do pokoju. Justin od razu położył się na łóżku i złapał pilot. On to wiecznie zmęczony. Ja natomiast usiadłam sobie na balkonie, gdzie słońce delikatnie muskało moją twarz. Chwila relaksu. Ostatnio coraz więcej takich potrzebuję. Gdy już maksymalnie bujałam w obłokach, poczułam, że ktoś składa pocałunki na mojej szyi. Tak jak się spodziewałam był to Justin. Położyłam swoją dłoń na Jego karku i cmoknęłam w policzek.
- Pojedziemy na zakupy? – zaproponowałam.
- Możemy. A po co?
- Popsuł mi się depilator. Poza tym chciałabym sobie kupić jakieś buty.
- Teraz chcesz jechać?
- No i tak nie mamy nic innego do roboty.
- No ja mam jedną propozycję. – Justin zadziornie się uśmiechnął.
- Erotoman. – zaśmiałam się i wyszłam z balkonu.
- Jesteś już gotowa, czy będę znów musiał czekać? – poszedł za mną.
- Nie chce mi sie przebierać ani malować. Jadę tak. – oznajmiłam.
- Bogu dzięki. – powiedział z entuzjazmem.
Po piętnastu minutach byliśmy już w galerii handlowej. Zaczęłam od mojego ulubionego sklepu z butami. Wybrałam dwie pary, przymierzyłam i zapłaciłam.
- Ale podobają Ci się? – zapytałam Justin’a przy kasie, gdy już płaciłam.
- Tak. Ale to przecież nie ja będę w nich chodził. - złapał mnie jedną ręką w pasie i wyszliśmy ze sklepu.
Szła przed Nami jakaś kobieta z mężczyzną. Ona w okularach przeciwsłonecznych i opatulona szalikiem. Spojrzałam na Justin’a, ale widziałam po Jego oczach, że też nie wie o co chodzi.
- Pewnie dostała wpierdol. – wywnioskowałam po jakimś czasie.
- Nie.. Zobacz, ten facet ją obejmuje. Oni się kochają.
- Może to jakaś gwiazda?! – wyskoczyłam.
- No kurwaa.. Nawet ja się tak nie maskuję. To by musiała być ewentualnie Lady GaGa.
- No faktycznie.. – rozmyślałam dalej.
- Dobra. Dajmy sobie z nią spokój. Łazimy za nią od 10 minut, jak jakieś debile. Idziemy po depilator. – postanowił Biebs.
Oczywiście pomarudziłam trochę, że nie ma żadnego, który spełnia moje oczekiwania, ale ostatecznie na jakiś się zdecydowałam i trochę zmęczeni skończyliiśmy te ‘wielkie’ zakupy.
- Już wiem! – prawie wykrzyknęłam, gdy byliśmy już w drodze do hotelu.
- Co? – JB dziwnie na mnie spojrzał.
- Może ta baba, co ją widzieliśmy w tej galerii, może ona miała operację plastyczną?
- Może. Ale czy to takie ważne? Ja już o Niej zapomniałem. – odparł znudzony.
- Dobra.. Już nic nie mówię.. No może tylko jeszcze jedno.. - prawą rękę położyłam na Jego udzie, a lewą na karku. - Kocham Cię. – szepnęłam mu do ucha i pocałowałam w policzek.
- Ja Cię też. – oderwał na chwilę wzrok od jezdni i cmoknął mnie w usta i wróciłam na swoje miejsce.
W hotelu Justin dostał zjebkę od mamy, że nikomu nie powiedzieliśmy, że wychodzimy, i że nie wzięliśmy ze sobą Kennego. Można było się oczywiście spodziewać tego, że Biebs jej odpyskuje i zrobi się wielka awantura. Ja nie zamierzałam tego słuchać i w połowie tej sprzeczki zeszłam do restauracji i zamówiłam sobie największy deser jaki mieli. Mój najlepszy sposób na odreagowywanie. Co prawda to nie ja się kłóciłam, ale trochę mojego udziału tam było.
Gdy już zjadałam zamówiony deser, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Justin.
- Tak?
- Gdzie jesteś? – zapytał.
- Na dole. W restauracji. – odpowiedziałam.
- Zaraz tam będę. – rozłączył się.
Po jakieś minucie ujrzałam mojego Boga przy wejściu do restauracji.
- No proszę.. Kto się zjawił.. Narazie najdłuższa kłótnia jakiej byłam świadkiem. – włożyłam kolejną truskawkę do ust.
- Daj spokój.. – usiadł wyraźnie wkurzony.
- Wszystkie rzeczy w pokoju jeszcze są? Czy coś przypadkiem zostało rozbite… albo wyrzucone przez okno? – drażniłam się z Nim.. Niepotrzebnie.
- Skończ. – powiedział stanowczo i chwilę później podszedł kelner. Jus złożył zamówienie i siedzieliśmy w ciszy.
- Oj dobra.. nie obrażaj się. – złapałam go za dłoń.
- Nie obrażam się. Po prostu jestem nabuzowany i teraz lepiej mnie nie denerwować.
- Dobrze. Przepraszam.
~~~
Więc jak co rozdział zacznę od: PRZEPRASZAM. Sama nie wiem jak do tego dopuściłam. Nie dodawałam rozdziału tyle czasu, że aż wstyd. Teraz pewnie już połowa tych którzy czytali, nie będzie tego robić, bo zapomni o czym to w ogóle było.. No trudno. Sama zawiniłam.
Dlatego dziś dodaję długi rozdział z gorącą sceną. Może chociaż odrobinę Wam to wynagrodziłam. Mam nadzieję.
U mnie dużo się dzieję (ale nie zamierzam tu tego pisać, ażeby nie obciążać Was moimi problemami) dlatego to wszytsko tak mi nie wychodzi i tak naprawdę rozdział miałam już prawie cały napisany, tylko brakowało mi jednej części do napisania. Mój nastrój ostatnimi czasy nie pozwalał mi na napisanie czegokolwiek radosnego, dlatego tak długo z tym zwlekałam. Dziś jest już trochę lepiej. Chociaż był taki jeden moment, że pomyślałam sobie: „Zaraz dodam notkę, że usuwam bloga, bo ja już chyba nigdy nie dojdę do siebie.” Ale jestem spowrotem!
I dodanie tej notki sprawi mi ogromną przyjemność. Nawet jeśli nikt tego nie przeczyta to to poczucie winy nie będzie się już tak za mną ciągnęło..

Przepraszam wszystkich tych, których bloga nie odwiedziłam. Naprawdę jest mi przykro, ale w najbliższym czasie postaram się to nadrobić <3
Do only_exception: no niestety ja sobie nie mogę pozwolić na zaniedbywanie. porówaj sobie ilość odwiedzin i komenatrzy na moim blogu, a na Twoich. ogromna różnica. Na Was zawsze będzie ktoś czekał.. na mnie niekoniecznie. Ale dziękuję za wsparcie <3
Ooo kurwa. Ale sie rozpisałam ;] No więc już nic nie piszę 

A! Jeszcze tylko to: Nie myślcie sobie, że ja jestem jakaś mega zboczona czy coś.. jakiś sexoholik.. NIE! Po prostu chciałam tutaj odrobinę pikanterii 

No i jeszcze tylko to.. ostatnie
że bardzo dziękuję tym którzy wytrwale czekali <3 i tym którzy zawitają tu pierwszy raz też dziękuję
Boże! Kocham Was. Już nic nie piszę 



my twitter: @ssaarraa93
Peace&Love
~ 19 ~
Zrobiliśmy to. Czuję się jak puszczalska. Po dwumiesięcznej znajomości i ponad tygodniu związku przespałam się z kolesiem, którego znam praktycznie tylko z telewizji. Chociaż z drugiej strony.. Pierwszy raz z Justin’em Bieber’em, brzmi całkiem fajnie, do tego było naprawdę przyjemnie i mam nadzieję, że Nasz pierwszy raz nie był jednocześnie ostatnim. Z rozmyślań wyrwał mnie Jego dotyk. Leżałam na plecach, a on ‘jeździł’ palcami po mim brzuchu. Miałam ciary i wielki uśmiech na twarzy. Obróciłam głowę w Jego stronę. Również był zadowolny. Był podparty o łokieć. Nachylił się w moim kierunku i pomrukiwał mi do ucha. Przecież on jest taki słodki.. Nie da się Go nie kochać. – pomyślałam.
- Kochasz mnie? – spytałam dla upewnienia.
- Oczywiście. – cmoknął mnie w policzek. – Kocham Cię.
- Jestem głodna. – spojrzałam stanowczo na Niego.
- Musiałaś to zepsuć, nie? – udawał zdenerwowanego.
- Ale co? – zaczęłam się śmiać.
- No bo było tak romantycznie. – usiadł. – No ale skoro chcesz coś zjeść, to gdzie jedziemy?
- Ja raczej myślałam o tym, żebyś Ty mi coś zrobił. – uśmiechnęłam się, a on wybuchnął śmiechem.
- Jesteś tego pewna? – spytał rozbawiony.
- Hmm… Tak. A co? Aż taki zły z Ciebie kucharz?
- No nienajlepszy. – uśmiechnął się.
- Dobra.. – usiadłam.
- Co dobra?
- Sama sobie coś zrobię. – wzięłam kołdrę i mimo tego, że była ciężka, owinęłam się nią.
- No nie obrażaj się. Pójdę z Tobą. – wstał.
- Ale chcesz robić mi coś do jedzenia nago?! – zmierzyłam go wzrokiem.
- A masz z tym jakiś problem? – zaśmiał się, ale ja się nie odezwałam. Tak, okey, uprawialiśmy już sex, ale do takiego widoku muszę się przyzwyczaić. - Widzę, że tak, więc się ubiorę. – chciałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził. – Ty nie musisz. – cmoknął mnie w usta i założył bokserki. – Może być? – uśmiechnął się, a ja pokiwałam twierdząco głową.
*
- Co dziś robimy? – odłożyłam kubek z herbatą na stolik.
- Jedziemy do Dallas. - uśmiechnął się.
- Jak to?! To już dziś?! – zdziwiłam się.
- Tak. Spakowana?
- Nie! – owinęłam się ponownie kołdrą i zaczęłam pośpiesznie zbierać ciuchy. – Gdzie są spodenki.. – mruczałam pod nosem, jedną ręką trzymając kołdrę.
- Hmm.. – Justin wychylił głowę pod łóżko. – Tutaj. – wyciągnął je.
Miałam juz komplet ciuchów. Ubrałam się i posprzątałam naczynia ze śniadania. Wkładałam juz ostatni talerz do zmywarki.
- Dobra to ja się zbieram. Muszę się spakować. Ile mam czasu?
- No niewiele. – powiedział mój chłopak, patrząc na zegarek.
- No ile?!
- Godzinę.
- Dobra to lece. – dałam mu buziaka. – I idę na piechotę, bo nie chce mi się czekać, aż się ubierzesz golasie. – zaśmiałam się.
- No niech będzie. To idź. – pocałował mnie i wyszłam.
*
Usłyszałam klakson. No tak.. Justin przecież dzwonił i mówił, że będzie za 20 minut. Pomachałam mu przez okno, że już idę. Wziełam jeszcze kilka drobiazgów leżących na mojej toaletce, wpakowałam je do mojej ogromnej torby i otworzyłam drzwi wejściowe, Justin momentalnie spojrzał w moją stronę. Jego mina zrzędła, jak zobaczył moja ogromną walizkę. Wysiadł z auta.
- A Ty na ile jedziesz? Na miesiąc? Czy na rok? – zadawał pytania idąc w moją stronę.
- Na dwa dni. - uśmiechnęłam się.
Justin wyciągnął mój bagaż przed dom, a ja krzyknęłam, że wychodzę.
- Już?! – przybiegła moja mama. – pierwszy raz miała okazję zobaczyć Justina na żywo.. Wcześniej tylko z gazet i telewizji.
- No tak. Już.
- Dzień dobry. – wtrącił Justin.
- O! Miło mi Cię poznać. – wyciągnęła rękę.
- Tak. Mi również. – Justin uścisnął rękę mojej mamy. - Ale musimy już iść.
- Właśnie mamo. Pa. - mama stała jeszcze w drzwiach, Justin podszedł do bagażnika, aby schować moją walizkę, a ja usiadłam na miejscu pasażera z przodu. Po chwili Justin też już był w środku. Odpalił auto, ja pomachałam jeszcze mamie i odjechaliśmy.
- Mam nadzieję, że nic nie zapomniałam. – spojrzałam na Justina.
- No ja też mam taką nadzieję, bo już nie mamy czasu się wracać.
Po jakichś 15 minutach byliśmy pod lotniskiem. Kenny, Pattie i Scoot już czekali. Stał z nimi jeszcze jakiś mężczyzna, ale zielonego pojęcia nie mam kto to mógł być. Mój chłopak wyciągnął wszystkie bagaże z auta, a klucz z pojazdu dał tej nieznanej osobie. Nieznanej dla mnie. Złapałam tylko swoją walizkę za uchwyt i czekałam na ‘polecenie’ Biebs’a. Samochód Justin’a odjechał, a on złapał mnie za rękę jednocześnie trzymając w drugiej ręce uchwyt swojej walizki, pociągnął walizkę na kółkach i mnie w stronę wejścia i przychodząc obok Pattie, Scoota i Kennego rzucił: ‘jesteśmy parą’ i wszedł do środka.
Zachował się trochę jak gówiarz. W sumie przedstawiać mnie nie musiał, ale mógł się z Nimi przywitać i ogłosić to bardziej oficjalnie ,a nie rzucając praktycznie słowa na wiatr. Wkurzył mnie. W dodatku nie widział swojej mamy jakieś 2 dni i nawet o nic nie zapytał, już nie mówię o przywitaniu. Mimo wszystko trzymałam Go za rękę, ale nie odezwałam się ani słowem przez jakieś 30 minut, aż wkońcu on zorientował się, że coś jest nie tak.
- Co Ci jest?
- Nic. – unikałam kontaktu wzrokowego.
- Przecież widzę. Prawie zawsze nawijasz bez przerwy, a teraz nie odezwałaś się ani słowem.
- Zmęczona jestem i tyle. – skończyłam.
Odprawa trwała jeszcze jakieś pół godziny, później lot jakieś 2 godziny, no i trasa z lotniska do hotelu 10 minut. Zostawiliśmy swoje rzeczy w pokoju i pojechaliśmy na halę, w której ma odbyć się koncert.
- Kenny.. Mógłbyś? – poprosił Justin wchodząc na halę.
- Taa.. To co zawsze?
- Tak! Dzięki. – odpowiedział z ogromnym entuzjazmem.
- A dla Ciebie panienko? – spytał mnie Kenny, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
- A co dla mnie? – zrobiłam pytającą minę.
- No właśnie o to pytam. – uśmiechnął się, a ja nie odpowiedziałam. – Jadę do McDonalds’a, więc pytam Cię o zamówienie.
- Aaa.. No to ja poproszę… Duże frytki, McNuggets’y i… Dużego Sprit’a.
- Ok. To jadę. – Kenny wyszedł z pomieszczenia, a ja zaczęłam poszukiwania Justin’a, bo oczywiście pan obrażalski mnie olał i sobie poszedł.
- Justin? – weszłam do jednego z pomieszczeń. – O! Jesteś.
- No jestem. Co chciałaś? – ściągnął koszulkę z długim rękawem i pokazał swoje delikatnie ukształtowanie mięśnie. – Jeny.. Jak tu gorąco..
- Bo ja tu jestem. – zaśmiałam się.
- Z pewnością. – przyciągnął mnie do siebie. Zaczął mnie całować. Odwzajemniłam. On wsadził ręce do tylnich kieszeni moich spodni, a moje dłonie spoczywały na klacie Justin’a. Oderwałam swoje usta od Jego i spojrzeliśmy sobie w oczy. Ostatecznie zadecydowałam, że to idealny moment na rozmowę o Jego zachowaniu.
- Dlaczego się dzisiaj tak zachowałeś?
- Ale jak? – udał, że nie wie o co chodzi.
- Nie przywitałeś się z mamą i kompletnie olałeś Scoota i Kennego. Justin puścił mnie i zaczął ubierać koszulkę z krótkim rękawem.
Oczami Justin’a:
Nie będę paradować bez koszulki, więc założyłem, ale tym razem z krótkim rękawem.
- Jestem z nią pokłocony. – zacząłem. – A co do Scoota i Kennego.. To oni za mną nie tęsknią, ja za nimi też, poza tym to przecież widuję się z Nimi codziennie. – tłumaczyłem.
- Mimo wszystko zachowałeś się bezczelnie. A mamę, nawet jeśli to nie Ty zawiniłeś, powinieneś przeprosić. – pouczyła mnie, na co ja prychnąłem.
- Chyba kpisz. Nigdy w życiu.
- Mam Wasze jedzenie. – Kenny wszedł do garderoby przerywając Naszą rozmowę i położył papierowe torby na fotelu.
- Dzięki. Sobie też coś kupiłeś, prawda? – zaśmiałem się.
- No jakby inaczej. – wyszedł.
Victoria już nie ciągnęła tematu tylko oboje zabraliśmy się za jedzenie fast-food’ów. Po skończeniu posiłków, poszedłem po stylistkę dla Vicki.
- O! Kelly! – szła stylistka, ciągnąc za sobą wielki jeżdżący wieszak z ubraniami. - Chodź. Trzeba coś wybrać dla Vicki. Tylko może coś bardziej.. stononwanego. - w odpowiedzi usłyszałem jej śmiech.
- Mama? – uśmiechnęła się.
- Też. Coś tam posapała, ale głównie chodzi o Vicki, która ma przez to problemy.
- Okey. To wybierzemy coś innego na dzisiaj.
Weszliśmy do mojej garderoby, w której Vicki kończyła jeść frytki.
- W sumie to mam już pomysł. – od razu odezwała się Kelly.
- Na co? – Vicki spojrzała to na mnie, to na stylistkę.
- Jak Cię dziś ubierzemy. – odpowiedziałem jej.
- Jeny.. Co tym razem? Może wystąpię nago? – powiedziała trochę zirytowana.
- Tak.. Ale to dziś wieczorem. Tylko dla mnie. – stwierdziłem i puściłem oczko, na co obie dziewczyny się zaśmiały.
- Na koncert ubierzesz te mocno wycięte body.. – Kelly zaczęła ściągać rzeczy z wieszaka, a moja dziewczyna dziwnie się temu przyglądała. – I może.. te lateksowe legginsy. O! I te buty. – wybierała podescytowana. – Przymierz to.
Victoria ubrała przygotowany strój. Podobała mi się ta wersja. Była równie wyzywająca i przyciągająca, jednak bardziej stonowana.
- Nooo. Jest idealnie. – odezwałem się, kiedy ona przeglądała się w lustrze.
- No prawie idealnie. I ten strój jest o niebo lepszy od poprzedniego. – oceniła moja dziewczyna.
- Mi też sie podoba. Ostatnio wyglądałaś zbyt tandetnie, no ale nie do mnie należy ostateczna decyzja. Zostawiam Was z tym i idę, bo czekają na mnie. – Kelly zniknęła za drzwiami.
- I jak? – uśmiechnęła się do mnie Vicki.
- Świetnie. - przyciągnąłem ją do siebie przygryzając dolną wargę.
- Uwielbiam jak to robisz. – szepnęła mi do ucha. Chwilę później już się całowaliśmy. Nagle do pomieszczenia wszedł Scoot.
- Puka się. – dalej trzymając Victorię w talii, powiedziałem zirytowany w Jego stronę.
- Ta, jasne. Może byście już poszli na próbę, a nie obmacywali się tutaj.
- Za sekundę. – stwierdziłem i mój menadżer wyszedł.
*
Tańczyliśmy akurat układ do ‘Somebody To Love’. Obrót, skok i zakręciło mi się w głowie. Przykucnąłem i złapałem się za głowę. Poczułem ogromny ból. Od razu dzwięk dochodzący z głośników ucichł. Wszyscy zebrali się obok mnie.
- Justin? Co Ci jest? – spytała moja dziewczyna.
- Potrzebuję przerwy. Nic mi nie jest. – odpowiedziałem i trzymając się Vicki wstałem. Poprowadziła mnie do garderoby. Usiadłem na fotelu.
- Justin, co Ci? – dociekała Victoria.
- Sam nie wiem, ale to chyba nic poważnego. Zakręciło mi się w głowie. – odpowiedziałem trzymając się za bolącą część ciała.
- A co jeśli to są skutki tego wypadku? – zamarłem. Ona może mieć rację, ale co ja powiem lekarzowi?
- A może to po prostu ból głowy z przemęczenia? – spojrzałem na nią, aby chociaż trochę przekonać ją, że jednak nic mi nie jest. – Jeszcze chwilę posiedzę i idziemy dalej na próby. – tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Victoria siedziała ze mną. Po jakichś 10 minutach weszliśmy spowrotem na scenę. Od razu wszyscy naskoczyli na mnie z pytaniami jak się czuję. Ja nie drążąc tematu odpowiedziałem, że wszystko w porządku i wróciliśmy do prób.
~~~
Przepraszam. Mieliście czekać krócej, a czekaliście dłużej. Niestety, ale nie było opcji, żebym opublikowała to wcześniej, bo nie miałam czasu na jakiekolwiek poprawki. Była możliwość, że nie zdam, więc wolałam nie ryzykować i nie traciłam czasu na pisanie bloga. Są wakacje i nie chcę, żebyście się na mnie (w sensie, że te 4-5 osób) zawiedli, ale nie chcę obiecywać, że w ciągu 3 dni pojawi się rozdział. Po prostu teraz mam więcej czasu, więc blog jak najbardziej znajduje się w pierwszej 3 najważniejszych dla mnie rzeczy 

Mimo wszystko odwiedzacie mojego bloga za co baaaardzo dziękuję <3
Mam nadzieję, że rozdział się podoba
No i jest nawet długi
To dla Was <3


Dodatkowo zmieniłam wygląd. Podoba się? ;D
Buziaki dla Was ;*
mój twitter: @ssaarraa93
Peace&Love
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz