wtorek, 12 lutego 2013


~ 18 ~

Włożyłam rękę do kieszeni w celu wyciągnięcia kluczy, jednak jak się okazało, znów zapomniałam. Nic nowego. Zapukałam. Usłyszałam nerwowy, szybki krok. Po chwili drzwi otworzyły się, a tata wziął mnie ‘za fraki’ i wyszarpał do środka.
- A Ty mała szmato, gdzie się szlajasz? – poczułam woń alkoholu.
- Puszczaj mnie! – krzyknęłam.
- Nie dopóki nie powiesz gdzie byłaś! – zdarzało mu sie czasem być agresywnym, ale po jednym szarpnięciu puszczał. Dlatego i tym razem się nie przejęłam.. Wyrwałam się mojemu tacie i weszłam do pokoju trzaskając drzwiami. Tak. Uwielbiam to robić. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Już nawet się nie myłam, bo nie miałam zamiaru wychodzić z pokoju. Zasnęłam.
Rano obudził mnie budzik. Spojrzałam na telefon i już czekał na mnie sms. Oczywiście od Justin’a. Napisał: ‘Dobranoc ;*’ o 2 w nocy. No ciekawe co on robił tak późno skoro wróciłam do domu o wiele wcześniej.. No ale w takim razie nie dzwonię do Niego teraz, bo pewnie jeszcze śpi.
Przygotowałam sobie ciuchy na dzisiaj i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. W domu panowała cisza, więc domyślam się, że nie było ich w domu lub wszyscy spali. Stawiam na to pierwsze, ale nie zamierzam tego sprawdzać.
Do szkoły wyszłam o 7:35. Na zewnątrz strasznie padało. Założyłam kaptur i stwierdziłam, że to nie ma znaczenia, i tak pójdę na piechotę. Mimo wszystko żałuję, że jeszcze nie zrobiłam sobie prawa jazdy. W sumie do dziś nie wiem dlaczego. Ale teraz ostatecznie postanawiam: Dzisiaj zapisuję się na kurs.
Po 10 minutach byłam już w szkole. Obecnie w szkole jestem sensacją i wcale mnie to nie dziwi, ale przeszkadza.. Po drodze do klasy natknęłam się na Oscar’a.
- Hej Oscar. Ja jutro nie mogę się spotkać. W ogóle mnie jutro w szkole nie będzie. Przełóżmy to na następny tydzień, okey?
- Ta.. Jasne. A co za tydzień powiesz? Że też nie możesz? Wiesz.. Ja podziękuję za taką koleżankę, która nie ma czasu się spotkać. – odwórcił się i poszedł, a mnie zamurowało i nawet nie wydusiłam z siebie słowa. Chyba faktycznie zaniedbuję znajomych.. Ale naprawię to. Teraz w każdej chwili będę dzwonić do moich znajomych. Została mi ich tylko garstka i mam nadzieję, że oni chociaż ze mną zostaną. Zdecydowanie za późno to do mnie dotarło.
Cały dzień w szkole minął bez żadnych afer. W drodze do domu zadzwoniłam do Biebsa.
- Hej skarbie. – przywitałam się.
- No witam moją damę.
- Co robisz? – spytałam.
- Zjadam śniadanie.
- Co?! Śniadanie o 14:00? No to widze, że ładnie się bawiłeś..
- Nigdzie się nie bawiłem. Po prostu nie mogłem spać.
- Coś się stało? – zaniepokoiłam się.
- Nie nic. Po prostu nie mogłem spać. – uspokoił mnie.
- A jak tam Twoja głowa?
- W porządku. Guz już prawie niewidoczny.
- A nie masz jakichś bólów głowy? Takich mocnych. – dociekałam.
- Vicki. Wszystko jest w jak największym porządku. Naprawdę.
- To dobrze. A widzimy się dzisiaj? Czy masz inne plany? I co z jutrzejszym dniem? – przechodziłam przez przejście dla pieszych.
- Może przyjadę po Ciebie? – zaproponował.
- Ok. Ja już jestem koło domu. Tylko coś zjem i jestem gotowa.
- To nie jedz. Pojedziemy coś zjeść na mieście.
- Więc już jestem gotowa. – zaśmiałam się pod nosem.
- To popatrz łaskawie w prawo. – obróciłam się, a tam stał Justin oparty o samochód. Rozłączyłam się, schowałam telefon i natychmiast przebiegłam na drugą stronę ulicy.
- Wariat. – przytuliłam sie do mojego chłopaka. – Dlaczego mi powiedziałeś, że jesz śniadanie? Kłamczuszku.
- Bo jadłem. Wziąłem sobie kanapki z domu i jadłem w aucie. – pokazał ręką na pozostałości folii aluminiowej. Co chcesz zjeść?
- Hmm.. Możemy jechać do McDrive’a. Nie obrażę się. – uśmiechnęłam się jak najsłodziej umiałam ciągle tuląc się do Niego.
- Wsiadaj. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – odpowiedział mi podobnym uśmiechem.
- A co Ty dzisiaj taki grzeczny i romantyczny?
- A nie podoba Ci się ta wersja? – zdziwił się.
- Bardzo mi się podoba. – cmoknęłam go w usta, gdy byliśmy już w aucie.
*
- Jest 20:33. Idę do domu już. Cały dzień mnie nie było. – spojrzałam na Niego.
- A może byś została na noc? – pogłaskał mnie po głowie.
- Nie wiem czy mama się zgodzi. – westchnęłam.
- No to zadzwoń i zapytaj. Co za problem?
- Dobra. W sumie to mogę spytać. Dzwonię. – wstałam z sofy, wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do mamy.
    Rozmowa telefoniczna:
~ Mamo. Jest sprawa. -  zaczęłam.
~ No słucham.
~ Czy muszę dzisiaj wracać do domu na noc? – zapytałam, a moja mama parsknęła.
~ O czym Ty do mnie mówisz?
~ Mogę spać u Justin’a?
~ Ahaa… No nie widzę żadnych przeciwwskazań. Zgadzam się.
~ Serio?! To świetnie. Dziękuję. - spojrzałam z wielkim uśmiechem na Justin’a i wyczytałam z Jego ust, że mam pozdrowić mamę. - A. I Justin Cię pozdrawia.
~ Podziękuj i również Go pozdrów.
~ Ok. To dobranoc. - rozłączyłam się.
- No więc sprawa załatwiona. – zacieszał Justin.
- Nie myślałam, że tak szybko się zgodzi. Powiem Ci, że ta rozmowa nie trawała nawet minuty, a ona bez problemu się zgodziła, abym spędziła z Tobą noc.
- Widocznie jeszcze nie znasz dobrze swojej mamy. – podszedł do mnie i złapał mnie w talii.
- Widocznie.. – złączyliśmy się w krótkim pocałunku. – A w czym ja będe spać?
- Jak dla mnie to Ty możesz nawet nago spać. – łobuzersko się uśmiechnął.
- Bez przesady. Dasz mi coś swojego i tyle. A teraz to możesz przygotować popcorn, a ja wybiorę jakiś film.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem! – zasalutował mój chłopak.
Po jakichś 10 minutach wybrałam film, gdy Justin znudzony siedząc na sofie zjadł już prawie cały popcorn. Po 15 minutach seansu owy popcorn sie skończył, więc postanowiłam, że tym razem ja go pójdę zrobić. Nie zatrzymując filmu, poszłam przygotować wyżej wspomniany posiłek. Czekając aż torebka w mikrofalówce urośnie do maximum, usiadłam na kuchennym blacie. Po chwili zjawił się w pobliżu Justin.
- Co tak długo? – podszedł bliżej.
- No wyacz, ale niestety nie wejdę tam i nie zrobię tego szybciej. – uśmiechnęłam się.
- Oj.. No to się nie postarałaś. Teraz to musisz mi dać buziaka. – zrobił ‘dzióbek’, a ja go cmoknęłam.
- Proszę.
- O nie. Nie ma tak szybko. – przyssał się do moich ust, jedną ręką trzymał moją głowę, a drugą rozszerzył moje złączone uda. Wszedł między nie i Jego ręka powędrowała na moje plecy. Nagle ‘zadzwoniła’ mikrofalówka. Justin nie odrywając sie ode mnie, nacisnął przycisk wyłączający urządzenie następnie unosząc mnie, ja oplotłam nogi na Jego biodrach i próbując wyjść z pomieszczenia spowodował kolizję moich pleców ze ścianą poprzez nie trafienie w futrynę.
- Przepraszam. – oderwał się dosłownie na sekundę i kontynułował poprzednią czynność. Ja natomiast nie chciałam więcej razy uderzać w ścianę, więc stając na nogach złapałam Justina za rękę i poprowadziłam Nas do Jego pokoju. Tam zajeliśmy się sobą. On zaczął pierwszy. Ściągnął moją bluzkę. Całował mój dekold. Ja przyciskałam Go do siebie. Całował dalej. Zaczął rozpinać moje spodnie. Ściągnął je. Nie chciałam być gorsza. Nadrobiłam ściągając Jego koszulkę. On całował każdy najmniejszy, rozebrany skrawek mojego ciała. Bieber sam sobie ściągął spodnie, uważnie mu się przyglądałam, przygryzał dolną wargę. Zostaliśmy w bieliźnie, ale na krótko. Zaraz zaczął ściągac mój stanik, całując mnie po szyji. Teraz delikatnie głaskał boki moich nagich piersi, składając pocałunki między nimi. Ja się wręcz rozpływałam. Byłam cholernie podniecona. Lecz na tym się nie skończyło. Zostały ostatnie części naszej garderoby. Nie chciałam dłużej czekać. Błyskawicznie zabrałam się za ściąganie z Niego bokserek. Widziałam, że jest w nich, już w pełnej gotowości, ‘przyjaciel’ mojego chłopaka. Justin droczył się ze mną i jedynie delikatnie pociągnął moje stringi w dół. Później dyskretnie założył gumkę. Ciągle całował mnie i lizał po mostku i brzuchu co sprawiało, że moje podniecenie sięgało zenitu. Wkońcu sama je (stringi) z siebie zdjęłam i chwyciłam Bieber’a za pośladki. Spojrzał głęboko w moje oczy po czym wszedł we mnie. Nie mocno, ale nie był delikatny. Z moich ust wydobył się jęk rozkoszy. A Justin był wyraźnie zadowolny. Zaczął poruszać biodrami, a ja ściskałam skórę na Jego plecach. Odrobinę przyspieszył. Opuszkami palców wędrował po mojej talii. On również był wyraźnie podniecony, Jego stęki mówiły wszystko. Chciałam sprawaić mu jeszcze większą przyjemność. Przyległam do Niego swoim ciałem i poruszałam biodrami na boki. Całowaliśmy się. Jęczałam coraz głośniej. Czułam, że największa fala podniecenia dopiero przed nami. Byłam pierwsza. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. On chwilę później również szczytował. Jestem pewna, że nie był to Jego pierwszy raz. Widać było, że wiedział jak doprowadzić mnie do takiego stanu. Nadzy i zmęczeni położylismy się obok siebie. Justin przykrył Nas kołdrą.

~~~

Przepraszam, ale nie miałam swojego kompa, a tutaj miałam zapisany prawie cały rozdział, później problemy z onetem.. ;/ Eh.. No w każdym bądź razie przepraszam.
W ogóle to byłam w szoku jak zobaczyłam 11 komentarzy pod ostania notką! I żadnych powiadomnień! Makara! Dziękuję. No i tyyyyle wyświetleń. Cieszę się, że dostałam pierwszy krytyczny komentarz! Dziękuję only_exception z TEGO i TEGO bloga ;** A no i chciałam Ci powiedzieć, że duuużo jest w planach, tylko, że czasami musi być taki rozdział, że nic sie nie dzieje, bo inaczej to bym już dawno to skończyła :) Buuuzi ;*
Dziękuję WSZYSTKIM, że skomentowaliście :) Miło to czytać :)
Następny.. Pracuję już nad nim i jeśli nikt nie zabierze mi mojego kompa to będzie szybciej niż ten ;)
No i jeszcze tego nie mówiłam, ale możecie mnie follować na twitter’ze @ssaarraa93 :)

Peace&Love

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz