Rozdział 5.
Rozdział specjalnie dla Niki z www.justin-alice-love.blog.onet.pl !
Dziękuję za te miłe słówka ! ; ** Cieszę się, że ktoś czyta i chce więcej ! ;dd i dziewczyny piszą takie zajebiiiiste opowiadanie na justin-alice-love . Kocham je ! Wchodzić do nich i komentować bo chcę NN ! xxddd ; ******
[ ... ]
- No trudno , dałem Ci szansę. Teraz zobaczysz jaka kara Cię czeka za te słowa ! – zawołał podniesionym tonem po czym podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.
- Aaa ! Justin! Błagam Cię ! – darłam się prosząc by mnie puścił albo chociaż przestał biec, waliłam go pięściami po plecach, ale ja jestem taka super silna, że moje uderzenia zamiast wywoływać ból wprawiały Justina w śmiech. I tak ze mnną na ramieniu biegł przez plażę, nie powiem dokąd gdyż jedyne co widziałam to piach pod nogami Justina, jeżelli miałam też taką możliwość, wiecie, stopy Justina wwalały piach do moich oczu, dlatego zasłaniałam je rękoma. Dobrze, że chociaż mnie do wody nie wwalił … moje włosy w kontakcie z wodą, prostowałam je z godzinę, nie chcecie sobie tego wyobrażać. taa, i wtedy poczułam że moje włosy się dziwnie ciągną.. odsłoniłam oczy i co zobaczylam ? Wodę !
-Justin do cholery ! Dość ! – warknęłam. Po chwili stałam już na nogach, na pomoście. Przeczesując palcami włosy patrzyłam gniewnie na Justina, który uśmiechając się szelmowsko objął mnie w pasie. Chciałam zwalić jego dłoń z mojego biodra, ale nie mogłam, to ciepło jego dotyku jest zbyt przyjemne, chciałam go czuć już cały czas.
Usiedliśmy na końcu pomostu, siedząc na przeciwko siebie opierając się plecami o barierki moczyliśmy stopy w wodzie. Cały czas gładziłam włosy .
-Przepraszam, za Twoje włosy.. – powiedział spuszczając głowę JB – ale dla mnie wyglądasz pieknie z takimi falami. - przysunął się powoli do mnie i chwycił moją dłoń, drugą dłonią gładził mój policzek i wplutł ją we włosy. Jego twarz była coraz bliżej mojej i bliżej i bliżej.
Moja nieśmiałość jakgy gdzieś znikła, zawsze w takim momencie byłam zwarta i gotowa do gry, a teraz miałam ochotę uciec, czułam ciepło w całym ciele, żar spalający mnie od środka. Ale jego spojrzenie było takie paraliżujące, w jego oczach malowała się taka czułość, takie ciepło, znalazłam w nich pewnośc siebie.. Jeszcze nigdy nikt tak na mnie nie patrzył…
Wtedy jego usta zostawiły delikatny całus w kąciku moich ust, chcialam się w nie wpić, ale one powędrowały dalej, do mojego ucha, zostawiając tam swoje ciepło, moja ręka powędrowała na jego udo, jego dłoń w moich włosów zjechała na plecy, zostawił jeszcze dwa pocałunki na szyi.
-Nadal uważasz, że nie jestem romantyczny ? - wyszeptał mi do ucha.
-Ymm .. no żaden tam z Ciebie romantyk .. – wywróciłam oczami – ale nie jesteś zły. Ale zaraz możemy to naprawić .. – usiadłam bokeim między jego nogami, tak że moje nóżki zwisały nad jego prawą nogą i wgramoliłam się w jego objęcia.
-Widzisz, to jest romantyczne. – westchnęłam śmiejąc się po cichu. – Chłopak w zachodzie słońca obejmuję ..
-Swą najdroższą. – dokończył za mnie Just, chociaż wcale nie takie zakońćzenie tej wypowiedzi planowałam .. Odchyliłam się trochę by spojrzeć na niego pytająco, szczerzył się jakby wygrał milion w totka. Cmoknął mnie w czoło, po czym wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji, mocno przytulając się do Justina i wpatrywałam się w zachodzące słońce.
…
Promienie słoneczen przedostawały się do pokoju przez szczeliny w żaluzjach. Z wielkim uśmiechem przeciągnęłam się na łóżku.
- Ale miałam piękny sen ! – zawołałam radośnie . – zaraz , to nie był sen ! – krzyknęłam jeszcze głośniej się śmiejąc. Do okoju po kulawemu wdreptał Joey .
-Serryl ! - podszedł do łożka, przeczołgałam się do niego i wciągnęłam go na górę.
-Co mały psotniku? już na nogach ? – powiedziałam całując go wszędzie. Mały śmiał się tak słodko, że tylko zwiększył chęć uściskania go. Po bawiłam się z nim jeszcze chwilę po czym zeszłam z nim na dół na śniadanie. Wykonałam wszystkie czynności związane z higeną i zagłębiłam się w mojej wielkiej szafie. Na samym koncu, na dnie była mała szafeczka, w szafeczce kartonik, wyciągnęłam go i usadowiłam się z nim na łóżku, zdjęłam wieko z napisem :
” Ch&G&L&C love 4ever ! „ i wysypapałam zawartość kartonu na łóżko, były to różne zdjęcia, zeszyty, albumy, różne notatki lub karteczki zapisane ” Kochamy JB ! „ lub ” Edward .. < 33 „. Perwsza rzecz znalazła się w kartoniku kiedy miałyśmy po 12 lat, nie miałyśmy serca tego wyrzucić, właściwie to nawet przez chwilę o tym nie myślałyśmy, dlatego znajduje honorowe miejsce w głębi mojej szafy. W kartonie znajdują się zdjęcia ” NASZYCH CHŁOPCÓW ” ( czyt. Justina, Roba, Taylora, Channinga .. ) jak i nasze wspólce zdjęcia, różne płyty kasety z naszymi nagraniami. Wpływały również zdjęcia prawdziwych partnerów, kiedy złamali nasze młode kochające serduszka zdjęcia były rwane, lub palone, ale oczywiście szczątki trafiały do kartonu. Po długiej przerwie dziewczyny włożyły tam zdjęcia z Emmetem, Taylorem i Cristianem.
Wygrzebałam zdjęcia Justina,Justina w wieku 14, 15,16 lat. Był taki słodziutki! Teraz oczywiście też jest. ALe teraz jest już taki .. bardziej męski. Dorobił sie ” sześciopaku „, ma umięśnione ramiona .. jego bary są .. duże, nie ogromne, wystarczające. Jego twarz ma mocniejsze zarysy, usta wydatniejsze, oczy jeszcze piękniejsze, jakby głębsze. ALe nie maluje się w nich taka beztroska jak w tych oczach ze zdjęć. Widać, że wiele przzeszedł, w głebi widać zęczenie i ból. Ale wciąz mają ten sam blask, wciąż są niesamowicie kuszące. Twarz wciąż otaczają z każdej strony złoto brązowe lśniące włosy. Teraz jest niezmiernie piękny i pociągający, gdy znajdujesz w jego pobliżu chcesz być przy Nim zawsze, cały czas. Ma w sobie jakiś magnes, coś co przyciąga to niego niesamowicie i nie pozwala się oddalić. Jest taki czarujący i słodki ..
ALe nie rozumiem dlaczego taki jest .. znaczy, dlaczego taki jest dla mnie .. Znamy się od .. 3 dni ? I to przecież jest Justin Bieber ..
- Oj Cheryl – skarciłam samą siebie uderzając się z otwartej dłoni w czoło – nie myśl tyle. Wszystko się samo poukłada, możesz przecież mu pozwolić z TObą poflirtować, nic zobowiązującego. Pf a może jutro już nie będzie miał ochoty Cię oglądać ?
Tak, nie angażujemy się ! Nic poważnego. To będzie wakacyjny flirt. Kolejny.
Rozdział 4.
Dzieńdobry ; ) .
Rodzice dziś są w domu , nie pracują , nie wychodzą na żadne przyjęcie. Powiecie ” co w tym dziwnego ? Dziś niedziela, dzień wolny od pracy , dzień dla rodziny ” Na to ja Wam odpowiem, że rodzice są dziś w domu nie z tego powodu a z powodu wczorajszego incydentu. Powiedziałam im, chyba lepiej, żeby dowiedzieli się ode mnie niż mieli by przeczytać w jakiejś gazecie , lub jakaś sekretarka w pracy czytająć gazete zapytała by ” Macy , czy to nie Twoja córa w objęciach tego gwiazdorka ? O czekaj , jest i Joey ! ” Ta , była by afera. I tak była .. nie zdecydowali się jednak powiadomić policję, znaczy i tak cały świat pewnie mówi o tym zdarzeniu … ALe nie zgłosili porwania. Boję się, że nie będą mi teraz pozwalali wychodzić z Joey’em, nie powiedzieli tego, ale uważają tak jak Justin, że to ktoś chce się zemścić. Boją się więc że coś nam się stanie i nie chcą bym ” sama się szwędała ” , zapewniłam ich , że nic mi się nie stanie i poszłam na umówione spotkanie z dziewczynami w kawiarence. Gdy tylko znalazłam się w polu ich widzenia rzuciły się na mnie i zaczęły mnie przytulać i głaskać .
-Cherry ! – zawołały chórkiem .
-Czeeść. Usiądźmy . – powiedziałam łagodznie po czym zasiadłyśmy do stolika.
-Jak się czujesz ? – zapytała Cathy.
-Jak Joey ? – Lucy .
-W porządku i ja i Joey ..
-A rodzice już lepiej … ? – ciągnęła przesłuchanie Grace, w odpowiedzi jedynie westchnęłam. Dziewczęta zapewne przesłuchały wczoraj, a może dziś Megan, kobieta nie umie odmawiać … ; ]] Naprawdę musiały się przejąc skoro nie pytają o Justina. Kochane dziewczynki, martwią się o mnie ; D Zmieniłyśmy temat i zaczęłyśmy gadać o planach na wakcje, cały czas gadały o swoich ” chłopcach „, cieszę się ich szczęściem ale właśnie zdałam sobie sprawę że z naszej czwórki tylko ja jestem singlem ! Wtedy Cathy nieśmiale wypowiedziała imię Justina.
-Opowiesz nam ? – zapytała robiąc słodkie oczka Lucy.
-Ale .. co mam wam opowiedzieć ?
-No wszystko, co Ci mówił , co się stało po TYM . – Jak poprosiła Grace , opwiedziałam jak było, wachałam się czy powiedzieć o tym co zdarzyło się u mnie w domu … alepodekscytowanie zwyciężyło z nieśmiałościa i dizewczyny równicześnie wywaliły oczy.
-Wziął Twój numer ? – zapytała Cathy.
-Nie . – odpowiedziałam z oburzeniem i tak jakby to było oczywiste .
-Po co mu numer ? Wie przecież gdzie mieszka, zreszto to Justin Bieber, myślę że zdobycie Twojego numeru nie będzie dla niego żadnym problemem. –
Ta wypowiedź Lucy przeraziła mnie i przyprawiła o dreszcze. Ale niby po co miałby chcieć zdobyć mój numer a tym bardziej mnie odwiedzać. Za dużo sobie wyobraziły.
-Powinnam chyba już wracać, nie chcę żeby rodzice się martwili. – powiedziałam podnosząc się z krzesła. Pożegnałam się i opuściłam lokal. Droga do domu minęła mi na rozmyślaniu, czemu Justin się tak zachowywał. Myśli, że jak jest super gwiazdą , to może każdą mieć .. ? Zresztą nieważne, więcej i tak się nie spotkamy, więc nie ma się co zadręczać. Pod domem stało czarne lamborghini, przeszukiwałam w myślach kolekcję samochodów taty i nie znalazłam w niej owego czarnego pojazdu. Gdy weszłam do środka Bob przywitał mnie słowami , że mam gościa, wzdrygnęłam ramionami i udałam się do salonu gdzie ów osobnik miał na mnie czekać. Gdy przeszłam przez próg pokoju zamurowało mnie, poczułam żołądek w gardle. Na kanapie w najlepsze siedział Justin oglądając telewizję. Usłyszawszy chyba moje głośne sapanie obrócił się w moja stronę po czym wstał i z wielkim uśmiechem podszedł do mnie.
-Co Ty tu robisz ? – zapytałam bez zastanowienia .
-Cześć Cheryl. Mnie również miło Cię widzieć. – zatrzymał się na chwile oczekując mojej odpowiedzi której ja nie zamierzałam udzielać , stałam wciąż z tą samą miną czekać aż odpowie na moje pytanie. – Jestem tutaj ponieważ chciałem sprawdzić jak się macie, Ty i Joey.
-Miło z Twojej strony. Wszystko jest okej.
-Tak, rozmawiałem z Twoim rodzicami. – że co proszę ? no nieźle. – Masz jakieś plany ? - kontynuował Justin, zdezorientowana zaprzeczyłam ruchem głowy – To może masz ochotę się gdzieś ze mną wybrać ?
-Ym … Tak ? – zająkałam się co wywołało szeroki uśmiech u Justina – znaczy tak - poprawiłam się używając poważnego tonu. Opuścilismy dom. Justin otworzył przede mną drzwi do swojego samochodu po czym sam do niego wsiadł.
-DO kąd mnie zabierasz ? – zapytałam próbując wypełnić ta niezręczną ciszę.
-A do kąd byś chciała żebym Cię zabrał ?
-Hmm.. nie wiem , zdaję się na Ciebie. – Uśmiechnął się słodko po czym powiedział :
-Zobaczysz na miejscu, przyjemne miejsce .
Reszta drogi minęła w ciszy. Czułam się niezręcznie, każdy by się chyba tak czuł w tej sytuacji. Wracasz sobie do domu, w którym czeka na Ciebie Justin Bieber i jeszcze zaprasza Cię .. właściewie gdzie Cią zaprasza ? Nawet tego nie wiesz ! Cały czas zastanawiałam się , czy powinnam tu być …
Kiedy już dojechaliśmy, co trwało trochę długo, Justin otworzył przede mną drzwi, moim oczom w oddali ukazała się … plaża ! Ale nie taka plaża, plaża publiczna. Tylko jakby prywatny teren, wyglądało to jak opuszczona plaża za miastem, dookoła same drzewa.
Justin zamknął samochód, który zaparkował na parkingu na którym na stał żaden inny samochód. To miejsce mogło trochę przerażać, zważając na to, że było tu pusto, żadnych ludzi i jeszczy był wczesny wieczór i te wielgaśne drzewa odbierały jakiekolwiek światło które mogłoby się tu dostać.
-Cheryl ? Możemy iśc dalej ? – zapytał Justin podchodząc do mnie .
-Tak , jasne . No i podąrzałam obok Justina, aczykolwiek bardziej skupiałam się na tym żeby się nie przewrócić. Grunt był tutaj tak równy, jescze te kamienie… Wtedy Justin się zatrzymał i patrzył gdzieś w las .
-Spójrz tam – powiedział po czym powiodłam swój wzrok za jego palcem. Zobaczyłam, że coś rusza się w drzewach. – Widzisz ?
Chciałam już powiedzieć, że nie wiem o co mu chodzi , ale wtedy dostrzegłam wychylającą się zza drzewa słodką sarenkę.
-O jej, jaka słodka. – chyba nas zauważyła, mierzyła nas wzrokiem i zaczęła iśc w naszą stronę . I nagle zmieniła kierunek.
-Można je spotkac tak blisko oceanu ?
-Czasami tutaj zawędrują – zaczeliśmy iść dalej.
-Do kąd idziemy? – zapytałam wpatrując się w ziemię . – Na plażę ?
-Yhym . – wtedy stopa omsknęła mi się z kamienia i utknęła w szczelinie. W ostatniej chwili udalo mi się utrzymać równowagę, chyba większa w tym zasługa Justina, który objął mnie w pasie.
-Dziękuję . Zaraz się tu zabiję .
-Nie pozwolę. Będę Cię teraz trzymać – powiedział zjęzdżając swoją głonią po moim ramieniu do mojej dłoni splatając ją palcami ze swoją. Tak właśnie doszliśmy na plażę, zostawiliśmy buty przy wejściu i spacerowaliśmy przy brzegu mocząc stopy w wodzie. Ta plaża jest piękna, od wejścia przy końcu plaża wiodła alejka pomiędzy różowymi krzewami. Gdzieś w dali było molo, co jakiś czas stały tam ławeczki. Spacerowało tylko kilka par.
-Może powiesz mi coś o sobie ? – wyrwał mnie z zachwytu Justin
-Ym .. a co chcesz wiedzieć ?
-No nie wiem, czym się interesujesz, do jakieś szkoły chodzisz. Wszystko .
mimowolnie się uśmiechnęłam .
-CZym się interesuję .. hmm - właściwie to czym sie interesuję.. ? – Wszystkim po trochu .
Justin zaczął się śmiać.
- Uwielbiam spiewać.. kocham konie, lubię pływać .. - próbowałam udzielić jakiejś sensownej odpowiedzi, a wyszo mi jakby 10 latka mówiła o swoim hobby ..
-Należysz do liceum w mieście ?
-tak, Midtown Hight School . – Justin uśmiechnął się jakoś dziwnie.
-Co Cię tak rozbawiło ?
-Nic, nic. Szkoła dla snobów ? – nie wiedziałam czy mam się czuc urażona. No ale w sumie to właśnie była taka szkoła, dla rozpieszczonych dzieciaków. Puściłam tą uwagę mimo uszu.
-Może Ty coś mi powiesz o sobie ? – zapytałam chcąc utrzymać rozmowę .
-A co chciałabyś wiedzieć ? – zapytał uśmiechając się łobuzersko. Na chwilę zapatrzyłam się w ten uśmiech, tak pięknie się uśmiecha, gdy to robi od niego całego promienieje radość, jego oczy są wtedy jeszcze piękniejsze, błyszczą jak gwiazdy.
-Coś czego nikt nie wie o Justinie. -powiedziałam szepcząc.
-Hm .. - udawał , że głęboko rozmyśla gładząc się dłonią po brodzie. – Może … ym .. nie . A może to .. nie . O ! Uwielbiam placek jabłkowy ! – spojrzałam na niego gniewnie a On zaczął się śmiać jak kretyn.
-Dobra, dobra. – powiedział gdzy przestał się brechtać i mocnej ścisnął moja dłoń i pogładził ją swoim palcami . – To może, jestem super slodki i romantyczny. – spojrzał na mnie cwaniacko. – ALe to wiedzą wszyscy .
-Ja bym tak nie powiedziała. - mruknęłam pod nosem , ale tak żeby usłyszał .
-Niee ? – zapytał z gniewną miną zatrzymując się i stając przede mną .
-Nie – odpowiedziałam z udawaną powagą z trudem powstrzymując śmiech.
-Doprawdy ? Daję Ci ostatnią szansę na zprostowanie błędu. Nie ?
-Nie – trzymałam się przy swoim stanowczo.
-No trudno , dałem Ci szansę. Teraz zobaczysz jaka kara Cię czeka za te słowa ! – zawołał podniesionym tonem po czym podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.
******************************************************************
NO i jest 4 ! Przepraszam że tak długo, ale niby są wakacje a ja nie mam czasu … Teraz postaram się pisać częściej, ale nic nie obiecuję.
A wracając do rozdziału to z góry przepraszam za wszelakie błędy ale nie chce mi się ich poprawiać i za bezsensowność tego rozdziału … pisałam go chyba z dwa tygodnie na raty … tak wiem , wiem próbuje się usprawoedliwić ; D
Na wynagrodzenie zadedykujemy rozdział ! Wszyscy się cieszą, prawda ?
)

Więc na początek dedakację wędruje do … Gabrysi ! tak, tak ! ; DD
strasznie schlebia i cieszy mnie fakt iż czytasz mojego bloga zarówno tego jak i wcześniejszego czytałaś ; ) mam nadzieję, że Angela nie kłamała . ;d jak tak to wpadam i pożałuje, że ma szlauch na podwórku ; DD
No i dla Pasztecika ! ; * bo Ona jako pierwsza była ze mną, znaczy, że czytała tamtego bloga ; D dziękuje ! No oczywiście pierwsza pomijając moje kochane dziewczęta :
Dorrr !! ; ** kochany raczek ! xddd ; **** z nią to zawsze ” jak w jakimś niebie ” ; d
Emm !! ; *** kochana usychająca z tęsknoty ślicznota ! xdd Zobacz , mówiłam, że damy radę. już ten tydzień prawie za nami, a czykolwiek, nie było tak jak obiecałam, nie było mnie 24/7 … Przepraszam ! ; *** ale miałam zastępstwo ! ; D
Angela ! ; *** zwiariowana kochana 3. ślicznotka ! ; D Wojna na szlauchy ? ; >
No i dla Shelly ! Ona też mnie supporting od dawna ! Dzięki ! ; ***
No i to tyle, narra !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz