wtorek, 12 lutego 2013


 8. Nate...Kim ty do cholery jesteś ? ]


Wybaczcie że tak długo nie pisałam.Nie mogłam Was też poinformować,przepraszam.Tą notkę dedykuję autorce bloga anotherstrange  i DeBussy_  z Justin-Bieber. Starałam się,a jak się nie podoba to morda ;D Żartuję,jak się nie podoba to piszcie co zmienić.Kocham Was,jesteście najlepsi ; **
________________________________________________
- To…to znaczy że możesz…możesz być w ciąży ? – Spytał słabym tonem.
- Ryan pojechał po tatę,i pojedziemy do szpitala … – Bezbarwnym głosem odpowiedziałam wpatrując się w ziemię żeby nie widział jak płaczę – Ale błagam cię,nie zostawiaj mnie,ja nie chciałam,proszę ,Justin ! 
Spojrzał mi w oczy – Nie zostawię cię .Nigdy,nigdy,nigdy.Choćby nie wiem co się działo,nie opuszczę cię,jasne ?
Kiedy Justin skończył mówić,do domu wszedł Ryan z tatą .
- Co jest ? – podbiegł ojciec,i kiedy już myślałam że podejdzie do mnie,stanął przy Hannie – Co się jej stało ?! Kto to zrobił,gadać!
- Co ty odpierdalasz ?! – Wstałam nie zważając na ból – Ta kurwa nie chciała mnie wpuścić do domu,to Ryan .Ale ja cię nie obchodzę,tak?  - Nawet nie płakałam,poczułam że nie warto.
- Skarbie,yyy…
- Zamknij ryj ! Nie odzywaj się,nie chcę cię znać,rozumiesz ? – Podeszłam do drzwi i poczułam że zrobiło mi się słabo .Zachwiałam się,ale Justin podbiegł szybko i mnie objął .
- Kocie,nie powinnaś wstawać – Wziął mnie na ręce i pocałował delikatnie .
Ryan spojrzał na mnie zakłopotany .
- To my jedziemy do szpitala – Odezwał się w końcu – Justin,idziesz z nami .
Wyszliśmy wszyscy i wsiedliśmy do samochodu mojego brata .Była to duża terenówka,ja i Justin siedzieliśmy z tyłu.To znaczy,on siedział,a ja leżałam z głową na jego nogach.W czasie jazdy nieprzerwanie patrzył mi w oczy i bawił się moimi włosami .
- Nie jest ci zimno ? – Spytał głaszcząc mnie po policzku .
- Justin – Zaśmiałam się – Jest środek lata i 32 stopnie w cieniu .
- Tak się tylko chciałem upewnić…- Wymruczał.
Na dworze było już ciemno.
- Za dziesięć minut będziemy – Ryan skupiał się na drodze.
- Alex?- Wyszeptał Justin .
- Tak ?
- Kocham cię – Nie przestawał patrzeć mi w oczy .
- Ja ciebie też,nawet nie wiesz jak bardzo.
Ciągle na niego patrzyłam,i samochód się zatrzymał .Ryan wysiadł i na nas czekał .Justin otworzył drzwi,wziął mnie na ręce i wyskoczył z samochodu .Ledwo stanął na ziemi,gdy nagle wyskoczyły tłumy paparazzich i piszczących dziewczyn .
- Justin,Justin!!! – Wrzeszczały .
- To twoja dziewczyna ? Co jej się stało ?! – Krzyczeli paparazzi .
Wywrócił oczami – Na imię jej Alex,i nie wasza sprawa co się jej stało .A teraz,dziewczyny,jeśli mogłybyście się odsunąć to byłbym wam bardzo wdzięczny.Potrzebuję teraz waszej pomocy,dobra ? – mówił zmęczony – Chodzi o to,żebyście poszły do domów,i pomodliły się za Alex.To dla mnie ważne,błagam was ! – I nagle tłum dziewczyn rozbiegł się w okamgnieniu,a zrezygnowani paparazzi zrobili nam jeszcze kilka zdjęć i odeszli .
- Kurna,ale debilki – Odezwałam się zachrypniętym głosem .
- Pierdolę,przecież to chore ! – Wykrzyczał Ryan .
- Można się przyzwyczaić…- Cicho odparł Bieber i weszliśmy do szpitala .
Było jasno,okropnie jasno .Światło raziło mnie tak że zamknęłam oczy .
- O mój boże,co się stało ?! – Wykrzyczała recepcjonistka .A czy ja wyglądam jakby coś mi się stało ? Otworzyłam oczy .No tak,w samej bieliźnie i w krwi rzeczywiście nie wyglądałam najlepiej.
- Gwałt – Odparł beznamiętnie Ryan – Gdzie mamy się skierować ?
- Już dzwonię po lekarza ! – Krzyknęła i podbiegła do telefonu .Chwilę mamrotała coś po hiszpańsku i przestała – Skieruję państwa do sali .
Poszliśmy więc za wysoką,długonogą i ponętną panią.Wyglądała na hiszpankę,jej karnacja była ciemna a włosy miała długie i czarne .Spojrzałam na Ryana,który wpatrywał się w tyłek zbyt skąpo ubranej recepcjonistki,po czym spojrzałam na Biebera.Patrzył na mnie,jakby nie zauważył że idzie za piękną latynoską .
- Ryan ! – Wycedziłam przez zęby,normalnie trzasnęłabym go w łeb,ale u Justina w ramionach nie było to możliwe – Nie gap się !
Podskoczył i uśmiechnął się wystawiając do mnie język .Doprowadziła nas do gabinetu i odeszła.
- Proszę wejść – Odezwał się ciepły głos lekarza .
- To ja zaczekam może na zewnątrz,co ? – Powiedział Ryan,odprowadzając recepcjonistkę wzrokiem .Wywróciłam oczami,i weszłam tam z Justinem który zamknął za nami drzwi .
Ay dios mio ! - Powiedział zmartwiony lekarz .Czyli on też był latynosem ? Miło – Co się stało?
Chciałam się odezwać,ale Justin nie dał mi dojść do głosu .
- Gwałt – Odparł,tyle że gdy on to mówił,brzmiało zupełnie inaczej niż wypowiedziane z ust mojego brata .Dało się wyczuć tam rozpacz i smutek .
- Proszę położyć panią tutaj – Wskazał na łóżeczko – to znaczy coś takiego.Nigdy nie wiem jak się nazywa to łóżeczko u lekarza,więc jest to łóżeczko .Justin delikatnie tam mnie ułożył,po czym usiadł na krzesełku w przeciwległym kącie gabinetu .
- Gdzie cię boli skarbie ? Mogę cię dotknąć,czy sobie nie życzysz ? – Miał już chyba doświadczenie w tego typu wypadkach .
- Proszę bardzo .
Dotykał mnie dwoma palcami delikatnie w brzuch i kiedy dotknął żebra poczułam okropny ból.
- Ała ! Gdzie z łapami ?! – Wywrzeszczałam – Yh..to znaczy…przepraszam,bolało .
- Nic się nie stało – uśmiechnął się pogodnie – Jeśli cię tam boli,to zrobimy prześwietlenie.
W czasie prześwietlenia,mój telefon zadzwonił.Był u Justina w kieszeni,przecież ja nie miałam gdzie go schować .Wyjął go i spojrzał na wyświetlacz .
- To Rachel,odebrać ?
- Odbierz,i powiedz jej  wszystko – Odpowiedziałam z naciskiem na ostanie słowo .Nie miałam odwagi powiedzieć jej tego sama .Prześwietlenie nagle się skończyło .
- Pójdę tylko jeszcze do mojego biura,zaczekaj chwilę-powiedział lekarz i wyszedł .
- Dobra,włącz na głośnik .
Justin odebrał i zrobił co mu kazałam .
- Cześć,Rachel,Alex nie może teraz rozmawiać,coś jej przekazać ?
- Boże,Justin ! – Wykrzyczała załamana – Co się jej stało ?!
- Skąd wiesz ?
- Widziałam zdjęcia,od kilku minut krążą po necie,jesteście w każdym serwisie plotkarskim! Co się stało,czy wszystko z nią w porządku ?!
- Bo widzisz…ktoś ją zgwałcił – Westchnął Justin .
- CO ?!!! – Wywrzeszczała spanikowana – Kto ? Co za sukinkot ?! – Jeszcze nigdy nie słyszałam jej takiej wkurwionej .Justin spojrzał na mnie zdezorientowany – Mów – Wyszeptałam .
- Frank – Odpowiedział szybko .Przez dłuższą chwilę się nie odzywała
 - Co ? – Chicho zapytała jakby zaraz miała stracić głos – Jak on…I co teraz ? 
Do gabinetu wszedł lekarz – Już jestem .
- Rachel,muszę kończyć,Alex zadzwoni do ciebie później – Rozłączył się .
Lekarz usiadł przy biurku i wyjął z teczki jakieś notatki.
- Masz złamane jedno żebro,nie widzę żadnych poważnych objawów – Uśmiechnął się promiennie – Ale muszę jeszcze skierować cię do ginekologa.
- Spoko – Rzuciłam z ulgą.Nic mi nie jest ! Cieszyłam się jak dziecko,oczywiście w środku.
Lekarz odszedł od biurka i pomógł mi usiąść – Musicie się udać do gabinetu 28.To skierowanie – Podał karteczkę Justinowi- Do widzenia …Albo raczej do niewidzenia – Zaśmiał się .
O tak,stary żart lekarzy. Że też ma siłę śmiać się za każdym razem gdy to mówi… 
- Wziąć cię na ręce,czy wolisz iść sama ? – Spytał z troską Justin.
- A jak myślisz ? – Odpowiedziałam i podeszłam powoli do drzwi .Na korytarzu czułam na sobie spojrzenia innych ludzi.Pewnie już ktoś im o mnie powiedział – „Ta zakrwawiona co chodzi w samej bieliźnie” Brrr.Skierowaliśmy się do 28.Weszliśmy ,gabinet wyglądał identycznie jak poprzedni,tyle że oczywiście był tam inny sprzęt.Kuśtykając podeszłam do biurka starszej.miło wyglądającej pani.Spojrzała na mnie spod okularów i lekko podskoczyła na krześle – Skarbie,cóż się stało?! – Wydukała łapiąc mnie za prawą dłoń. Podałam jej karteczkę którą dał mi poprzedni lekarz.Czytała ją z szeroko otwartymi oczami – Czy mogłabym poprosić pana o poczekanie na korytarzu ? – Zwróciła się do Justina gdy odłożyła kartkę na biurko.Spojrzał na mnie,uśmiechając się blado i znikł za drzwiami.
- Idź się rozebrać kotku – Wskazała głową na przebieralnię. No jasne,muszę zdjąć jedną rzecz,to rzeczywiście zmusza mnie do zakrywania się za drzwiami.Kiedy się rozebrałam,usiadłam na wskazanym przez panią fotelu. Zapaliła lampę kierując ją na mnie i zaczęła używać okropnie zimnych metalowych przedmiotów.Po skończonym zabiegu poleciałam się ‘ubrać’ i usiadłam przy biurku naprzeciwko lekarki. Nieprzyjemne uczucie,siedzenie prawie nago na zimnym skórzanym fotelu.
- Doszło do stosunku,ale z zabezpieczeniem,więc nie ma się o co martwić.- Powiedziała uśmiechnięta.Poczułam jakby na moim sercu przez ten czas niepewności ktoś położył słonia,i właśnie teraz sobie poszedł – Ale musisz poleżeć tutaj jakieś trzy dni,ze względu na żebro.Możesz już zawołać tamtego ślicznego chłopca – Przeniosła wzrok na książkę. Otworzyłam drzwi,Justin od razu wszedł .
- I co ? – Zapytał zestresowany .Pocałowałam go zachłannie,a kiedy się od niego oderwałam,uśmiech wrócił na jego twarz – To znaczy że wszystko dobrze ? Dzięki Bogu ! – Zaśmiał się i spojrzał mi w oczy .
- Tylko muszę tu zostać trzy dni.
- Damy radę – Uśmiechnął się – Nie chcesz się ubrać ?
- Tylko nie mam w co. 
Miał na sobie fioletową koszulę z krótkim rękawem,i nagle zaczął ją rozpinać .
- Justin,nie musisz…- Nie dał mi dokończyć – Ale chcę – Rozpiął do końca i mi podał .Kiedy ją włożyłam wyglądałam jak w sukience.Zapięłam się i podniosłam głowę żeby podziękować, jednak zabrakło mi słów gdy ujrzałam go bez koszulki.
- Oooh – To jedyne co wyrwało mi się z ust. Poczułam jak moja twarz oblewa się rumieńcem. Najchętniej rzuciłabym się teraz na niego i pocałowała go namiętnie,ale lekarka i złamane żebro mi to uniemożliwiały.Zaśmiał się uroczo i pocałował mnie lekko w policzek.
- Idź teraz do 45 – Odezwała się pni o której prawie zapomniałam – Tam dostaniesz łóżko.
Wyszliśmy i za rękę poszliśmy do sali. Było biało,jak to w szpitalu.Stały tam cztery łóżka,dwa przy jednej ścianie i dwa przy drugiej .
- Alex Mitchell ? – Spytał młody lekarz – To twoje łóżko – Wskazał na to bardziej przy ścianie- Możesz już zająć swoje miejsce,miłego pobytu – Odszedł nie oglądając się za siebie. Usiadłam na łóżku,Justin zrobił to co ja.Nagle zadzwonił jego telefon.
- Cześć…Nie możesz tego odwołać?…Słuchaj, nie  mogę  teraz,zrozum…Ale…Dobra – Rozłączył się wkurzony – Mam dzisiaj koncert i niestety nie mogę go odwołać. Chciałem z tobą zostać,przepraszam cię…
- Nie ma o czym mówić,dam radę sama – Wywołałam sztuczny uśmiech – Leć już - Klepnęłam go w plecy.Wstał,pocałował mnie i niechętnie wyszedł co krok oglądając się za siebie.Wywróciłam z uśmiechem oczami.Usadowiłam się wygodnie na łóżku,i siedziałam chwilę w bezruchu,kiedy zorientowałam się że w kieszeni koszuli Justina znajduje się mój telefon.Wyjęłam go i zaczęłam grać w jakąś bezsensowną gierkę,kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Po chwili zastanowienia krzyknęłam – Proszę !
Drzwi uchylił wysoki,przystojny chłopak.Był niewiarygodnie blady,miał kruczoczarne włosy do ucha i oczy koloru węgla. Wszedł do sali rozejrzał się ,skierował wzrok na mnie i zmarszczył nos .- Przepraszam,pomyliłem sale – Wykrzywił usta w sztucznym uśmiechu. Jego głos był jak aksamit…OGARNIJ SIĘ DZIEWCZYNO! – Wywrzeszczałam w myślach.Trudno było mu się nie oprzeć,jakby rzucił na mnie jakiś cholerny urok.
- Jestem Nate – Odezwał się stojąc wciąż w progu .
- Jestem Alex,miło że się już znamy,teraz możesz bezpiecznie się wycofać,a jeśli zamkniesz za sobą drzwi to będę ci niezmiernie wdzięczna.- Starałam się nie mu nie ulec.
Zaśmiał się cicho i wszedł do sali zamykając za sobą drzwi.
- Prawie dobrze – Ironicznie dodałam – Nie zrozumiałeś tylko chyba ‘wycofać’.Chodzi o to że musisz odejść do  t y ł u   a nie do  p r z o d u .
- Rozumiem,nie martw się – Obnażył śnieżnobiałe zęby i zbliżył się do mnie .Usiadł na łóżku naprzeciw mnie i zamknął oczy wdychając powietrze.Miał minę jakby przeżywał ekstazę. Mając wciąż zamknięte oczy złapał mnie za rękę i dotknął największej rany jakiej doznałam po tym incydencie.Bez patrzenia od razu ją znalazł.Nie wiedziałam czy go wyrzucić czy poczekać aż ochłonie.Otworzył oczy i dziwnie się uśmiechnął.- Alex Mitchell…- Wymruczał pod nosem.
- Zaraz…Skąd znasz moje nazwisko?! – Zaskoczona spojrzałam na niego.
Nie odpowiedział,tylko przejechał palcem po moim ramieniu oglądając je przy tym dokładnie. Wzdrygnęłam się od jego lodowatej skóry .
- Kim ty w ogóle jesteś,co? Co ty sobie wyobrażasz,że możesz tak po prostu wejść do kogoś i macać go po ręce ? – Zirytowałam się.
- Spokojnie,nic ci nie zrobię – Odpowiedział z wyczuwalną na kilometr kpiną.
- Prędzej ja ci coś zrobię – Prychnęłam.
Zaśmiał się kręcąc głową.Dotknął innego rozcięcia,tym razem tego które znajdowało się na przegubie mojej dłoni.Zamknął oczy i zmarszczył czoło.
- Gdzie jest teraz twoja mama ? – Zapytał zdezorientowany.
Zawahałam się przed odpowiedzią – W…niebie.
- Ale pamiętasz ją doskonale – To nie było pytanie.
- Możliwe.Ale skąd ty to wszystko do cholery wiesz ?! – Krzyknęłam sfrustrowana
Uśmiechną starając się zbić mnie z pantałyku.- Męska intuicja.
- Nie słyszałam o czymś takim.Wymyśliłeś to na poczekaniu ?
Wywrócił oczami i spojrzał w moje.- Ktoś tu idzie,słyszysz ?
Nic nie słyszałam,cisza.Czułam się jak w jakimś horrorze.Utkwiłam sama w sali szpitalnej z psycholem który zamordował resztę ludzi w szpitalu .
- Nie – Odpowiedziałam krótko.
Przygryzł wargę i uniósł oczy do góry – Dziesięć sekund – Cicho zamruczał pod nosem.
O co mu chodziło to nie miałam najmniejszego pojęcia.Wsłuchałam się więc w stukanie zegara.Tik-tak,tik-tak,tik-tak,tik-tak,tik-tak; Do sali wszedł Justin.
- Udało mi się odwołać koncert skarbie – Spojrzał na mnie,a potem na Nate’a – O,cześć – Odpowiedział zmieszany – Jestem Justin.
- Nate,miło mi – Wstał i podał mu rękę.Zamknął na chwile oczy wciąż trzymając Justina,a kiedy puścił i otworzył oczy,zabłysły.Powstrzymał się od śmiechu kaszląc.
- Masz rozciętą dłoń – Powiedział do Biebera tłumiąc w sobie wielki wybuch śmiechu.Nie miałam pojęcia co on robi.Najpierw dotyka kogoś,potem mówi coś o czym nie powinien wiedzieć.Justin spojrzał na dłoń – Tak,pewnie rozciąłem się mikrofonem,dzięki – Uśmiechnął się sztucznie i spojrzał na mnie pytająco. Poruszyłam ramionami by pokazać mu że sama nic nie wiem o tym gościu.
- Nate,może już pójdziesz ? – Pokazałam mu mój najbardziej ironiczny uśmiech.
- Nie,chyba jednak zostanę – Odpowiedział szczerząc się sztucznie.
Sekundę zajęło mi obmyślenie jak się go pozbyć.- Justin,czy mógłbyś do mnie podejść ?
Bez słowa błyskawicznie zbliżył się do mnie .Wstałam z łóżka, popchnęłam go na nie tak żeby na nim siedział i usiadłam na nim okrakiem.Położył się ,a ja pochylając się nad nim pocałowałam go zachłannie.Zerknęłam dyskretnie w stronę Nate’a.Patrzył na nas zaciekawiony.Normalny człowiek w takiej sytuacji by wyszedł. Westchnęłam i postanowiłam zrobić coś więcej.Delikatnie wsunęłam dłoń pod spodnie Justina. Źrenice mu się powiększyły i zaczął szybko oddychać. Nate był teraz trochę skrępowany. Podrapał się po głowie i podszedł do drzwi .
- Ja już pójdę – Szybko powiedział i otworzył drzwi .
- Na to liczę – Uśmiechnęłam się wywracając oczami .
- W razie czego masz mój numer – Puścił mi oczko i wyszedł.
Mam jego numer ?! Nie przypominam sobie żeby mi go podawał.Zeszłam z Justina i usiadłam.
Spojrzałam na szafkę przy łóżku,nic na niej nie leżało.Zdezorientowana podniosłam komórkę i spojrzałam w kontakty.Był tam jego numer,wziął się dosłownie ZNIKĄD. Nate…Kim ty do cholery jesteś ?

[ 7. Puść mnie,słyszysz ?! ]

Wybaczcie mi że tak długo nie pisałam ! Brak weny ;) I jeśli nie poinformowałam Was o notce to ogromnie przepraszam,ale mam naprawdę mało wolnego czasu ostatnio . Ta notka jesd z dedykacją dla Elizy.Kocham Cię ; * Miłego czytania :D

____________________________________________________________________


- Ja nie miałem pojęcia,że to co mówią o miłości to prawda .Te całe motyle w brzuchu,nie myślenie o nikim innym .A jednak to prawda – Uśmiechnął się Justin .
Odwzajemniłam uśmiech .Pochylił się nade mną i czule mnie pocałował .Wplotłam dłoń w jego włosy a on zaczął całować mnie po szyi i lekko uniósł moją bluzkę .Oboje zaczęliśmy szybciej oddychać i słyszałam jak mocno biją nasze serca .Wsunął rękę pod mój top i dotykał już mojej klatki piersiowej .Delikatnie dotknął kawałka mojej piersi którą odsłaniał biustonosz a ja szybkim ruchem zdjęłam jego koszulkę .Nagle usłyszałam że ktoś wszedł do pokoju .
- Justinku,przyniosłam śnia…- Spojrzeliśmy w tym samym czasie się w stronę małej ślicznej pani ,zgaduję że jego mamy, która wyglądała teraz na nieco zszokowaną – O boże,przepraszam was kochani .
Bieber szybko ze mnie zeskoczył i usiadł na łóżku .Powtórzyłam jego gest ,nie wiedząc jak mam się teraz zachować .Ręką zmierzwił sobie włosy .
- Mamo…to jest Alex .
Kobieta od razu się uśmiechnęła .
- Miło mi,jestem Audrey – podała mi dłoń – Justin codziennie o tobie mówi! Wiesz,mówiłam żeby cię zaprosił,ale on mówił że nie masz czasu,czy takie rzeczy .Może odwiedzisz nas z rodzicami ?
Na dźwięk tego zdania schowałam twarz w dłonie i pozwoliłam łzą zmoczyć całą moją twarz .
- Mamo – odezwał się Bieber – Ona właśnie dlatego tu jest .
Wytarłam łzy żeby obserwować co się dzieje .Justin podszedł do Audrey i zaczął mówić jej coś na ucho .Potakiwała tylko i co chwilę spoglądała na mnie zatroskana .Znów usiadł przy mnie i mnie objął .
- Nie martw się skarbie – Pogładziła mnie po włosach – Możesz zostać u nas ile tylko chcesz .
Jej promienny uśmiech dziwnie poprawił mi humor .
- Bardzo pani dziękuję .
- Oh,nie ma o czym mówić słoneczko .A teraz zjedzcie śniadanie – podała nam tacę na której widniały apetycznie wyglądające kanapki i wyszła .
- Super masz mamę .Zazdroszczę ci strasznie…-zamyśliłam się .
- Tak,bardzo super .Szczególnie jak nam przerwała – Skrzywił się Justin .
Wywróciłam oczami – Oj nie przesadzaj .Aż tak ci na tym zależy ?
- No właśnie…-Przeniósł wzrok na mnie zamilczał na chwilę – Nie .Mogę czekać ile zechcesz – Uśmiechnął się słodko .
- To dobrze .Teraz nie,ale może jutro…- Spojrzałam w jego oczy które nabrały nadziei – Żartowałam ! – Zaczęłam się śmiać a on udał że się obraził .
- Dobra,jak masz focha to ja wychodzę…- Wstałam,a on szybko pociągnął mnie za rękę i znów byłam na łóżku .
- Nie tak szybko kocie – Zaśmiał się cicho i mnie położył .Pocałował mnie delikatnie .
Odwzajemniłam pocałunek.Włożył dłoń pod moją bluzkę .
- Justin,nie chcę – Odepchnęłam go od siebie – Muszę lecieć .Pa.
- Pa,kocham cię .
- Ja ciebie też – Rzuciłam i wyszłam z zamiarem odwiedzenia Rachel .Ciekawe czemu mu się tak do tego spieszy ? Ja jakoś nigdy specjalnie tego nie chciałam,ale w końcu on jest chłopakiem.Nie powinnam być zła tylko dlatego że on chce,przecież i  tak jest zupełnie inny niż reszta facetów .Wyszłam z domu Justina,zaskoczona tym że pogoda jest w miarę,a ludzi jakoś nie ma za wiele. 
Kiedy doszłam,drzwi otworzyła mi Rachel .
- Alex ? A ty co tu robisz kochanie ? – Wydawała się być zmieszana .
- No ja tu stoję .A ty ?
- Pytasz co robię u siebie w domu ? – Zaśmiała  się .
- Nie,pytam się co robisz w stringach i męskiej koszulce .
Spojrzała na siebie i lekko się zaczerwieniła .
- No widzisz… 
- No nie widzę . Wpuścisz mnie czy nie ?
- Yhy,wchodź . – Cały czas wydawało mi się że coś jest z nią nie tak .
Weszłam i od razu zamierzyłam w kierunku jej pokoju .Biegła za mną jakby w miała tam plantację marychy ,ja byłabym policjantem ,a ona za wszelką cenę chciała to ukryć .
Weszłam do pokoju Rach i otworzyłam szeroko oczy . Na jej łóżku siedział Frank w bokserkach i grał na PSP . Dwie sekundy zajęło mi połączenie faktów .
- Co ?! Rachel,musimy pogadać ! – Wyszłam oszołomiona z pokoju czując na sobie jego spojrzenie .Pobiegła za mną do jadalni .
- Frank ?! Przecież to dupek ! – Krzyknęłam nie przejmując się tym że on słyszy .
- Przepraszam ! Ale czemu na mnie krzyczysz ?! Zrobiłaś to samo z Bieberem !
- O czym Ty mówisz ?! Wcale nie ! Nawet jeśli,znam go dłużej niż ty Franka,to po pierwsze,a po drugie Justin jest … – Zastanowiłam się chwilę – Inny .
Wywróciła z uśmiechem oczami i przytuliła mnie .
- Już dobrze,przepraszam – Zaśmiała się .
- To ja ten…chyba pójdę ? Wpadłam tylko na chwilę – Oczywiście kłamałam,tylko nie chciałam spędzać dnia w towarzystwie Franka .
- Już wychodzisz ? – Zdziwiła się – On też właśnie miał iść . Może pójdziecie razem ?
Zawahałam się,ale patrząc w jej wielkie niebieskie oczy jak u bobasa,nie dałam rady odmówić.
- Jasne – Wycedziłam przez zęby z wymuszonym uśmiechem – Czemu nie …To ja zaczekam przed drzwiami ,pa . 
- Pa – Przytuliła mnie jeszcze raz i pobiegła do niego .
Wyszłam na dwór pełna obrzydzenia . Czy Rachel wie że on robi to z każdą dziewczyną ? Chyba nie .To przecież nic że ćpa,pije i imprezuje co noc,co tam – Kurcze,używam sarkazmu nawet myślach .
- Cześć Alex … – Na dźwięk tego głosu od razu się wzdrygnęłam,nie kojarzył mi się on bynajmniej z niczym miłym .
- Ekhem,cześć .
- To jak ,idziemy do mnie ? Wolisz w łóżku czy pod prysznicem ?
- Kurwa mać,jak ona może z tobą być ?! Przecież ty jesteś pojebany !
Szliśmy w stronę mojego domu . Pech chciał że do domu Franka przechodziło się właśnie przy moim .
- Wiesz że jesteś ładna ?
- Wiem .
Zaśmiał się i wyjął coś z kieszeni . Po dokładniejszym przyjrzeniu się stwierdziłam że to skręt.
Odpalił go i się zaciągnął .
- Musisz to przy mnie robić ? 
- Nie mów że nigdy nie próbowałaś . Chcesz ?
- Czemu nie…- Zrobiłam chwilę przerwy – A,wiem czemu . Bo to głupie .
Rozejrzałam się dookoła .Przechodziliśmy na skróty przez stary skatepark .Frank nagle zatrzymał się przede mną .Uniosłam jedną brew .
- Co ty robisz ?
Podszedł do mnie i mocno obejmując moje ciało ,pocałował mnie .Chciałam się wyrwać,ale trzymał mnie za mocno . Rozważałam też kopnięcie w krocze,jednak stał zbyt blisko mnie żebym mogła poruszyć nogą w jego stronę .Pocałunek był długi i bardzo zachłanny . Jego usta smakowały obrzydliwie słodko . Prawdopodobnie to przez marihuanę,słyszałam że ma słodki smak .Wsunął mi dłoń pod bluzkę i skończył całować .
- Puść mnie,słyszysz ?! – Wywrzeszczałam próbując się wyrwać .
- Nie . – Odpowiedział spokojnym tonem .
- Jeśli coś mi zrobisz to będziesz miał przejebane,rozumiesz ?!
- Przekonajmy się – Sposób w jaki się zaśmiał wywołał u mnie gęsią skórkę .
Po raz pierwszy od śmierci mamy poczułam się bezsilna .Mogłabym wyrywać się w nieskończoność,jednak on był silniejszy ode mnie .I co,mam się poddać ? Pozwolić mu żeby zrobił ze mną co tylko chce ? Kiedy zsunął moje spodnie,poczułam że się popłakałam .
- Zostaw mnie ! – Krzyknęłam,tym razem w moim głosie nie było jednak złości.Przybrałam błagalny ton . Po raz pierwszy od wielu lat .
- Kurwa,zamknij się bo ktoś jeszcze cię usłyszy – Uderzył mnie w twarz z taką siłą ,że po chwili wyczułam w ustach smak krwi z nosa .Zaczął dotykać moich piersi,a ja,sama nie wierząc w to co robię,tylko stałam i płakałam .Szybkim ruchem pozbawił mnie bokserek .
[...] 
Obudziłam się i przetarłam oczy .
- Kurwa,ale pojebany sen… – Podniosłam się i zamarłam . Czyli to wcale nie był sen . Leżałam na skateparku w samej bieliźnie i cała we krwi . Podnosząc się poczułam niewyobrażalny ból w okolicy brzucha i osunęłam się na ziemię .Spojrzałam na niebo,był prawie że wieczór. Przez całą noc mam tak leżeć ? Nikt przecież nie będzie mnie szukał .O czym ja w ogóle myślę ?!
Jakby nie obchodziło mnie to że …zgwałcił mnie chłopak mojej przyjaciółki .Leżałam tak przez…nie wiem ,może pół godziny,kiedy usłyszałam że ktoś jedzie na desce .Świetnie,nie ma to jak leżeć półnago na środku skateparku .Nagle tajemniczy ktoś zaczął jechać szybciej i usłyszałam go blisko siebie .
- Alex ?! Kurwa mać,co za skurwiel ci to zrobił ?! – Wykrzyczał znajomy głos .
- R…Ryan ? – Dopiero teraz przekonałam się że mówienie mi nie idzie .
Pochylił się nade mną,i pogłaskał mnie po głowie ,ale bardzo delikatnie,jakby bał się że mnie uszkodzi .
- Wszystko będzie dobrze,już zanoszę cię do domu ,i pojedziemy do szpitala dobrze ? – Kurna,był naprawdę zmartwiony .
- Mhm… 
Wziął mnie bardzo ostrożnie na ręce i poszliśmy w stronę domu .Poczułam się nagle strasznie zmęczona,więc zamknęłam oczy w wtuliłam się w brata .
- Zadzwoonisz d-do Justinaa ? – Wyjęczałam .
- Tak,jak tylko będziemy w domu to po niego zadzwonię .Kocham Cię Alex .
- Ja ciebie też,przepraszam…
- Za co ty mnie przepraszasz ?!
- Za to że musisz mnie niieść i że masz dodatkowe zmartwieniee .
- Proszę cię,nie żartuj sobie .Już zaraz wejdziemy do domu i będzie dobrze .
Zapukał nogą do drzwi i ktoś mu otworzył . Nie wiem kto,bo twarz ciągle miałam wtuloną w niego .
- Co ona tutaj robi ? – Spytała Hannah skrzywiona .
- Może tu mieszka ? – Odpowiedział wkurwiony jak nigdy Ryan – Wpuścisz nas ?
- A czemu mam to robić ? Waszego ojca nie ma,i mogę robić co chcę .Z resztą,jakby był to też bym mogła robić co chcę .
Czułam że Ryan zaraz nie wytrzyma,bo zaczęły trząść mu się ręce . Co się dzieje ze światem? Jak nie tata jest z plastikiem,to Rachel jest z dupkiem ,a do tego Ryan jest z Seleną . Chyba mam szczęście że trafiłam na Justina . Ba,pewnie że mam szczęście !
- Jeśli za trzy sekundy nie zejdziesz mi z drogi,to pozbawię cię doczepionych kudłów a twoje tipsy zostaną wbite w ścianę .
- Akurat się boję – Zaśmiała się .
Ryan położył mnie na leżaku przed domem ,
- Zaczekaj tu chwilę .
Usłyszałam trzask i krzyk .
- Już .
Wziął mnie z powrotem na ręce i wniósł do domu . Od razu poczułam przyjemne ciepło. Delikatnie ułożył mnie na kanapie .
- Co z Hanną ?
- Spokojnie,urazy nie są trwałe . Powyrywałem jej trochę włosów i kilka razy uderzyłem ją w twarz .Wiesz jakiej ona muzyki słucha ? Nie wiem jak to  nazwać,ale na koncertach pewnie wrzeszczą ‘tipsy w górę!’,coś okropnego . Teraz leży na ziemi,zaraz powinna się obudzić .
- Yhy …
- Nic cię nie boli ? 
- Chyba raczej już nie…- spróbowałam się podnieść – O kurwa – Opadłam na kanapę – Jednak tak .
Nagle zaczęłam płakać . Sama nie wiedziałam dlaczego .
- Co się stało ?! – Zaniepokoił się Ryan .
Zastanowiłam się chwilę i zrozumiałam czego mi brak .
- Ryan,błagam,zadzwoń do Justina i powiedz mu że go potrzebuję – Wyszeptałam przez łzy.
Chwycił szybko komórkę i wykręcił numer który mu podałam .
- Justin ?! Hej,tu Ryan . Nie możesz teraz rozmawiać ? – Ryan spojrzał na mnie nie wiedząc co mówić . Pokazałam mu gestem dłoni żeby mu wytłumaczył sytuację – Bo stało się coś…Nie,nie mi . Alex…Justin,jesteś ? 
- Co jest ?
- Rozłączył się …
- Oh…- Wydusiłam .
Przesiedzieliśmy w milczeniu 20 minut ,kiedy ktoś zapukał do drzwi .
- Kto to ? – Spytałam zachrypniętym głosem .
Ryan podszedł do drzwi,i je otworzył .
- Co jest ?! – Justin przyszedł .Przyszedł,przyszedł! To dlatego się rozłączył ? Wyglądał jakby przez te 20 minut odchodził od zmysłów .Ryan wskazał mu na mnie .Cały zbladł,i o mało co się nie przewrócił .Podbiegł do mnie tak szybko że nie złapałam momentu w którym się poruszył .
- A…Alex ? – Spytał cichym głosem – C-c-co ci się stało ?
Ryan pomachał mi i wyszedł z domu .
- Nie ważne .Mogę cię o coś poprosić ?
- O co tylko zechcesz .
- Pocałuj mnie .
Jego pocałunek był przeciwieństwem do tego który dzisiaj popołudniu zafundował mi Frank .
Był słodki,ale smakował raczej jak truskawka niż marycha,i był krótki ale na tyle długo trwał żeby moje serce zaczęło szybciej bić .
- Powiesz mi co się stało? – Powiedział kiedy przejechałam palcem po jego mokrym od łez policzku .
- Bo chłopak Rachel,on… Zamknęłam oczy – On mnie zgwałcił .
Siedział przed dłuższą chwilę bez ruchu,i złapał mnie za rękę .
- Wiesz chociaż czy się zabezpieczył ? – Powiedział tak chicho że ledwo usłyszałam .
Zamarłam. Próbowałam pamięcią przywołać ten obraz,ale nic nie pamiętałam .
- Nie,chyba nie…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz