Rozdział 2

Wpadłamdo domu i nim rodzice zdążyli zarzucić mnie pytaniami, o mój pierwszy dzień wnowej szkole – zamknęłam się w pokoju. Chciałam pobyć sama i przemyśleć to, codzisiaj się wydarzyło. W sumie, nie było nic do rozważania. Stało się.Skończyłam z nim. Na zawsze.
Usiadłamnad zadaniem z matmy, ale nijak nie mogłam się za nie zabrać. Przy najprostszymrównaniu wychodziły mi wyniki nie z tej ziemi. Z westchnieniem, odłożyłampodręcznik.
Czułamsię podle. Nawet nie pozwoliłam się mu wytłumaczyć. Byłam zbyt wściekła. Ale potym, co mi zrobił, nie wiem czy bym mu wybaczyła. To wszystko stało się takszybko… Wystarczyła tylko chwila, żeby zniszczyć to, co rosło miesiącami, anawet latami… Zawaliłam. Zawaliłam na całej linii. Jeśli tlił się jeszcze jakiśpłomyk nadziei… to ja go dzisiaj zgasiłam. I jeszcze go zdeptałam, aby miećpewność, iż nigdy nie zapłonie…
Mojeręce zaczęły bezwiednie przerzucać magazyny, które leżały w kącie mojego pokojui – zbierane miesiącami – stworzyły całkiem pokaźną stertę. Mój wzrok zatrzymałsię na okładce jednego z nich.
Wschodzi nowa Gwiazda Popu!”, głosiłtytuł, „Szesnastoletnia Alex Ryan podbiła serca nastolatków na całym świecie!”.Zacisnęłam zęby, czując wzbierającą się we mnie falę łez. Teraz to było takienierealne. Z westchnieniem otworzyłam magazyn i szybko znalazłam odpowiedniąstronę.
Zwyciężczyni konkursu Become a Star, wniewiarygodnie szybkim tempie znalazła swoich fanów. Co druga nastolatka w USAjest fanką Alex Ryan.
Uwielbiam ją! Ma cudowny głos i świetnepiosenki! – powiedziała jej fanka, Mary z Bostonu.
Jest najlepszym przykładem tego, że my,nastolatki też możemy stać się kimś, nie tylko dlatego, że mamy bogatychrodziców, czy coś. My też mamy prawo głosu! – stwierdziła Tina z Chicago.
Jest jedną z nas. Udowodniła, że wżyciu warto walczyć o rzeczy na pozór niemożliwe! Pokazała, że trzeba miećmarzenia i dążyć do ich spełnienia. Dzięki niej to zrozumiałam. – przyznałaAlice z Dallas.
Przerwałamczytanie. Poczułam, że jeszcze chwila i wybuchnę płaczem. Zawiodłam ichwszystkich. Przez jedną głupią rzecz rozczarowałam moich fanów. Miałam ichmiliony. A teraz nie mam nikogo.
Ktościcho zapukał do drzwi. Szybko otarłam łzy i otworzyłam zamek. W progu pojawiłasię moja mama. Spojrzała na mnie i spytała zatroskana:
-Kochanie wszystko w porządku?
-Tak… Jestem tylko trochę zmęczona- zmusiłam się do uśmiechu.
-Zjesz obiad?
-Nie mam apetytu… Muszę odpocząć.
-Jesteś pewna, że nic ci nie jest? Może masz gorączkę?
-Nie, mamo, czuję się dobrze, tylko jestem…- niedane mi było skończyć, bo mojarodzicielka już leciała po termometr. Po opukaniu mnie, ze spokojemstwierdziła, że nic mi nie jest.
-Jakbyś czegoś potrzebowała, wystarczy, że zawołasz.
-Jasne- rzuciłam na odczepnego i zamknęłam za mamą drzwi. Zdziwiłam się, że pozdarzeniu, które miało miejsce dzisiejszego dnia, nie jestem ciężko chora i nieleżę w szpitalu w towarzystwie kroplówki. Jaki ten świat jest pokręcony.
Kiedytylko ucichł odgłos kroków na schodach, wróciłam do przeglądania magazynów.
Alex Ryan, szesnastoletnia piosenkarkapojawiła się na Teen Choice Awards. Gwiazda otrzymała aż trzy nagrody!
Zacisnęłampowieki, próbując wyrzucić z pamięci galę. To na niej poznałam Dylana. To przeznią zaczęła się cała ta szopka.

-Nagrodę za najlepszego aktora w filmie akcji otrzymuje… Johnny Depp!- oznajmiłstarszy mężczyzna, którego nazwiska za nic nie mogłam sobie przypomnieć.Wszyscy zaczęli bić brawo, kiedy Depp wszedł na scenę i odebrał nagrodę- Ateraz czas na nagrodę za najlepszy singiel, którą w tym roku otrzymuje… AlexRyan z piosenką „Lovely World”!
Tymrazem harmider, jaki zapanował, kiedy wchodziłam na scenę był nie dozniesienia. Uścisnęłam dłoń mężczyzny i wzięłam statuetkę.
Ledwousiadłam na swoim miejscu, a znów wywołano moje nazwisko. Tym razem otrzymałamnagrodę za najlepszą piosenkę o miłości „Isee you but you don’t see me”. Nie mogło zabraknąć nominacji na najlepsząartystkę. W końcu gala dobiegła końca. Szczęśliwa ruszyłam w stronę mojej czarnejlimuzyny, niosąc trzy statuetki. Oczywiście nie obyło się bez reporterów idziennikarzy. Ledwo wyszłam z budynku, a już naskoczyła na mnie grupa ludzi zkamerami i mikrofonami.
-Alex, jak się czujesz po uczestniczeniu w pierwszej gali w swoim życiu?-kobieta o rudych włosach splecionych w warkocz, podetknęła mi pod nos mikrofon.Ignorując ją, przepchnęłam się do limuzyny. Jednak reporterzy tak łatwo się niepoddawali. Zrozpaczona, próbowałam sobie utorować drogę, kiedy poczułam, że ktośdelikatnie ściska moją dłoń.
-Chodź za mną- aż podskoczyłam, kiedy ten ktoś pociągnął mnie, jednak posłuszniepodążyłam za nim. Weszliśmy z powrotem do budynku, w którym przed chwiląodbywało się rozdanie nagród. Zeszliśmy po jakichś schodach i po chwili stanęliśmypod drzwiami ewakuacyjnymi. Nie minęło pięć sekund i znaleźliśmy się na wąskiejuliczce.
Dopierowtedy przyjrzałam się nieznajomemu. Był to wysoki chłopak, blondyn oniebieskich oczach. Miał na sobie ciemne jeansy i czarny podkoszulek. Skądś goznałam, jednak nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Czy ja cię znam?- spytałam podejrzliwie, mierząc blondyna krytycznymspojrzeniem- Zaraz…- w głowie zapaliło mi się światełko- To ty jesteś DylanTaylor?
-Do usług- chłopak uśmiechnął się łobuzersko. Musiałam mieć nieszczególną minę,bo Dylan spojrzał na mnie niespokojnie.
-Ej, coś się stało?
-Nie- odparłam szybko, starając się ukryć moje zmieszanie- Wszystko w porządku.I dzięki za pomoc- dodałam.
-Nie ma sprawy- na twarzy Dylana znowu zagościł uśmiech- W końcu nie rzadko misię zdarza ratować damy z opresji.
-Ha, ha- mruknęłam- Zważając na to, że to nie była trudna lub niebezpiecznasytuacja, jak to ją określiłeś słowem „opresja”, nie masz się czym chwalić- niemogłam powstrzymać się od złośliwego komentarza- Więc przykro mi, ale twójtekst był niezbyt trafny- ruszyłam w stronę głównej ulicy. Chłopak nieodstępował mnie na krok.
-Aaa- Dylan zerknął na mnie rozbawiony- Czyli poznałem kolejny model pyskatejdziewczyny.
-Wiem, że powinnam teraz machnąć ci siniaka na tej twojej retuszowanej buźce,ale – jak to określiłeś – jestem damą i mi nie wypada ośmieszać się niedalekotabloidów- mówiąc to, wyprostowałam dumnie głowę.
-Spoko, ja tylko żartowałem.
-Hm… no to mamy problem- udałam, że się zastanawiam- Bo ja mówiłam poważnie.
- Atak na marginesie – nie miałem retuszowanej twarzy.
-Och, a ja myślałam, że miałeś. Mój błąd- prychnęłam z sarkazmem.
- Nigdynie spotkałam dziewczyny takiej, jak ty- Dylan nie patrzył na mnie.
-Rozumiem. Nigdy nie spotkałeś dziewczyny tak upartej i do tego z niewyparzonągębą, która na dodatek nie pada ci do stóp?
Chłopakwybuchnął śmiechem.
- Wsumie to dobrze to określiłaś- powiedział- W dobrym sensie- dodał, widząc mojąminę- Nawet nie znam twojego imienia, ale mam wrażenie, że gdzieś już cięwidziałem.
-Całkiem możliwe, że mignęłam ci gdzieś w TV lub magazynie. Alex. Alex Ryan.
-To ty wygrałaś kontrakt z Hollywood Records?
-Tak.
Przezchwilę panowała cisza. Dochodziliśmy do głównej drogi.
-Co powiesz na zrobienie sobie małej przerwy od pracy?- zaproponowałniespodziewanie Dylan.
-To znaczy?- sceptycznie uniosłam brwi.
-Może wyskoczymy teraz na plażę?
-Ale to jest kawał drogi stąd- sprzeciwiłam się, choć – musiałam przyznać przedsobą – propozycja chłopaka była kusząca.
-Podjedziemy moją limuzyną- odparł- No dalej, zgódź się.
-Okej- poddałam się- Ale najpierw muszę odnieść swoje rzeczy- dodałam wskazującna torebkę, w której znajdowały się nagrody, portfel i komórka.
-Będziesz mogła je zostawić w moim wozie. Nikt ci ich przecież nie zabierze, ajak będziemy wracać to cię podwiozę.
Jakiśczas potem zaparkowaliśmy na parkingu przy plaży i wysiedliśmy z limuzynyDylana.
Przezponad godzinę spacerowaliśmy po wybrzeżu gadając, śmiejąc się i ochlapują sięwodą. Zupełnie jak w jakiejś komedii romantycznej. Mogliśmy ze sobą rozmawiać owszystkim i o niczym, ale kiedy już zatrzymaliśmy się przed moim domem, żadne znas nie wiedziało, co powiedzieć.
-No cóż- odezwałam się, przerywając ciszę, jaka zapadła- Dzięki za podwózkę… i…i ogólnie za wszystko.
-Spoko- Dylan posłał mi jeden ze swoich uśmiechów- Ale to chyba nie ostatni raz,kiedy się widzimy?
-Jasne, że nie!- odwzajemniłam uśmiech- W takim razie… do zobaczenia!- mówiąc todelikatnie pocałowałam go w policzek i wyskoczyłam z samochodu.

Zzamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojej komórki. Nie patrząc, kto dzwoni,podniosłam telefon.
-Halo?
-Alex!- usłyszałam po drugiej stronie głos Nikki, mojej przyjaciółki,mieszkającej w Nowym Jorku- Alex, stało się… stało się coś strasznego…
-Co?- zaniepokoiłam się- Nikki, co się dzieje?
-Dylan… on… chciał się zabić…
__________
Przepraszam,że tak długo nie dodawałam ale jak wiecie – jest problem z Onetem. Dziękuję zawszystkie komentarze. Byłam mile zaskoczona ich ilością pod ostatnimirozdziałami.
Zrobiłamteż dwa zwiastuny opowiadania. (tutu) Wydaje mi się, że ten drugi jest lepszy.
Niewiem kiedy uda mi się napisać kolejny rozdział.
Donapisania!

Rozdział 1

Wybrałamkod i przez chwilę mocowałam się z zamkiem szafki, zanim ta ustąpiła. Drżącymirękami włożyłam do niej książki i zatrzasnęłam drzwiczki. Miałam dośćwszystkiego, a to był dopiero mój pierwszy dzień w Bright Star SecondaryCharter Academy. Starałam się nie myśleć jak to będzie chodzić tu codziennie,widzieć jak inni patrzą na ciebie z wyrzutem i być dziewczyną traktowaną „szczególnie”.Kiedy zdążyłam się w to wpakować? Przypomniałam sobie napis na ścianie budynku,który mijałam jadąc do szkoły.
Rozejrzyjsię zanim wdepniesz w G.
Wyszłamna dziedziniec. Na niebie zebrały się ciemne chmury, a na ziemię zaczęły spadaćpierwsze krople deszczu. Uczniowie BSSCA rozchodzili się do swoich domów. Kilkulicealistów rzuciło tylko w moją stronę karcące spojrzenia. Nikt nie chciałwiedzieć, jak było naprawdę – każdy trzymał się kurczowo swojej wersjiwydarzeń. Bo po co znać prawdę, skoro można wierzyć w coś, co łatwiej przyjąćdo wiadomości? Prawda jest czasem zbyt bolesna.
Autobuszatrzymał się na przystanku. Nie próbowałam nawet do niego dobiec. Odjechał.Wlekłam się chodnikiem, a deszcz zacinał coraz bardziej. Nie zakładałamkaptura. Włosy przykleiły mi się do twarzy, a łzy ciekły mi po policzkach. Co ztego, że ktoś zobaczy mnie płaczącą? Nie obchodziło mnie to. Zresztą, kto mógłsiedzieć na polu w taką pogodę? Byłam sama i napawałam się tą świadomością.
Mojerozmyślania przerwał pisk opon, kiedy lamborghini z przyciemnianymi szybamizatrzymało się przy krawężniku, rozchlapując wodę. I oczywiście część tej wodypoleciała na mnie.
Jużmiałam zrobić awanturę kierowcy, kiedy zobaczyłam, kto to. Zamarłam. Drzwisamochodu otworzyły się i moim oczom ukazała się twarz, której nie mogłamwyrzucić z pamięci. Staliśmy tak, patrząc na siebie. Żadne z nas nie wiedziało,co powiedzieć. Spojrzałam mu w oczy. W jednej chwili pomiędzy nami przepłynąłstrumień wydarzeń z ostatnich miesięcy. Poczułam, jak kolejna fala łezzawładnęła moim ciałem.
-Alex…- szepnął chłopak, ale ja go nie słuchałam. Odwróciłam się na pięcie ipobiegłam przed siebie. Nie chciałam wracać do przeszłości. I nie mogłampozwolić, żeby ona do mnie przyszła.
Biegłam,nie patrząc za siebie. Czułam, że jeśli się odwrócę, nie będę już miała szansna ucieczkę. Oczy miałam zamglone od łez. Zwolniłam. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa.Na próżno starałam się zmusić je do dalszego biegu. Wyczerpana, potknęłam się onierówne płytki i upadłam na chodnik. Powoli usiadłam i ukryłam twarz wdłoniach. Chwilę potem poczułam, jak ktoś mnie obejmuje. Nie miałam siły, byzaprotestować. Płakałam, a on delikatnie mną kołysał. Podniosłam głowę izatopiłam się w jego czekoladowych tęczówkach. Dostrzegłam w nich błysk ciepłai troski. I… pożądania? Znałam ten błysk. Ale nie chciałam tego. Nie chciałam,żeby mnie pocałował. Odsunęłam się od niego. Wiedziałam, że go tym uraziłam.Ale nie mogłam pozwolić na to, by znów wywrócił mój świat do góry nogami. Zbytwiele wtedy przecierpiałam. Nie chciałam, aby znów mnie skrzywdził.
-Alex- zaczął. Nawet nie odwróciłam głowy w jego stronę- Pozwól mi towytłumaczyć. To nie tak, jak myślisz…
- Ajak?- wybuchnęłam- Tu nie ma, co tłumaczyć! Wszystko jest jasne!- wściekłymruchem przetarłam sobie oczy- Chciałeś tego- dodałam ciszej- Chciałeś, abym siępoddała…
-To nieprawda!- prawie krzyknął- Ty nic nie rozumiesz?
-Taa… nie prawda- zaśmiałam się gorzko, ignorując jego pytanie- Czasem lepiej,żeby coś było nieprawdą, bo tak jest wygodniej. Dla wszystkich…
-Daj mi szansę, żeby…
-Szansę?- przerwałam mu- Na co? Żebyś mnie znowu zranił? Wiem, że każdyzasługuje na drugą szansę, ale nie każdy potrafi ją dać człowiekowi. Ja tobienie potrafię dać. Ufałam ci, jak nikomu innemu. Ale ufać to za mało.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Żeby w związku coś zaiskrzyło, trzeba się nawzajem wspierać, pomagać sobie. Itrwać razem bez względu na wszystko. I kochać. Tylko, kiedy się kocha drugąosobę jest szansa…- poczułam piekące łzy pod powiekami, kiedy to mówiłam- Aleto, co było między nami… to… to niebyła prawdziwa miłość… Gdyby tak było-spojrzałam mu w oczy- nigdy byś mi tego nie zrobił.
Zbladł.
-Alex…
-Dylan, to koniec- szepnęłam- Nic już nie będzie takie, jak kiedyś.
Wstałami ruszyłam w stronę przystanku. Bałam się, że pójdzie za mną, ale tego niezrobił. Powinnam się cieszyć, jednak czułam się… zawiedziona. Autobusprzyjechał prawie od razu. Szybko wsiadłam do niego i wyjrzałam przez szybę.Dylan stał w tym samym miejscu i patrzył na mnie. Poczułam dziwne ukłucie wsercu. Odwróciłam głowę.
Chociażrozum kazał mi o nim zapomnieć i zacząć nowe życie, nie mogłam pozbyć sięmyśli, że coś straciłam.
Bo,pomimo tego, co mi zrobił, nadal go kochałam.
Ateraz pozwoliłam mu odejść.

__________

Wiem,że rozdział jest krótki i raczej nieciekawy, ale nie miałam weny. Wszystkozaczyna się dziać powoli.
Niewiem, kiedy pojawi się Rozdział 2. To mówię od razu. Wszystko zależy od weny iczasu.

Prolog

Szkolnykorytarz opustoszał całkowicie. Tylko odgłos moich kroków dało się słyszeć wciszy jak panowała. Minęło kilka sekund i stanęłam przed drzwiami klasy. Odgarnęłammoje ciemnobrązowe włosy z czoła i wzięłam głęboki wdech. Pewnie otworzyłamdrzwi i wkroczyłam do klasy. Wszystkie oczy skupiły się na mnie. Poczułam sięniezręcznie, jednak nie dałam po sobie nic poznać. Ruszyłam w stronę ławek wostatnim rzędzie, kiedy zatrzymały mnie surowe słowa nauczyciela.
-No, proszę, panna Ryan- odwróciłam się powoli- Pierwszy dzień w nowej szkole ijuż zdążyłaś się spóźnić- nauczyciel uśmiechnął się złośliwie- Nie wiem, jak tyuważasz, ale w tym budynku będziesz traktowana, jak zwyczajna licealistka i niebędę szedł na żadne ustępstwa. Cóż takiego się stało, że panna spóźniła się ocałe dziesięć minut?
Miałamochotę złośliwie odparować gościowi, ale w porę się powstrzymałam.
-Zatrzymali mnie w sekretariacie- skłamałam- Musieli uzupełnić moje dane- mówiącto usiadłam w ławce i omiotłam karcącym spojrzeniem licealistów, którzy dalejwpatrywali się we mnie. Nauczyciel poczerwieniał ze złości, ale nic niepowiedział. Na próżno próbował skupić na sobie uwagę uczniów, którzy co chwilęzerkali w moją stronę. Czułam się koszmarnie ze świadomością, że cały czasjestem obserwowana.
Wkońcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Szybko chwyciłam torbę i wybiegłam z sali,zanim inni zdołali poderwać się z krzeseł. Pobiegłam na drugi koniec korytarza.Pierwsze… drugie… są! Trzecie drzwi po prawej, jak instruowała mnie dzisiajwoźna. Otworzyłam je z impetem i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Rządumywalek i kabin. Gdzie tu się ukryć? Nagle moją uwagę przykuła coś, czegowcześniej nie zauważyłam. Na ścianie, tuż obok jednej z umywalek było napisane wodoodpornymflamastrem „NIENAWIDZĘ ALEX RYAN! TO WREDNA SZMATA!”. Poczułam, jak łzyzbierają mi się pod powiekami. Na oślep dotarłam do schowka, zamknęłam go iusiadłam na podłodze. Czym ja sobie na to zasłużyłam? Moim ciałem wstrząsnąłszloch, kiedy przypomniałam sobie, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkumiesięcy. Coś, co na zawsze zmieniło moje życie. Nieodwracalnie. Dlaczego?,zadałam sobie pytanie, chociaż doskonale znałam odpowiedź…