-001| czyż nie uważacie ze jestem żałosna?
Jeśli nie uważacie że jestem żałosna to b. się cieszę. Taki fajny pomysł i spieprzyłam to ! Ale szkoda mi samej siebie i tych którym na prawdę podobało się opowiadanie! Wzięłam się za siebie i będę pisać od nowa, tylko zostawię prologa, bo on mi jakoś odpowiada. Będę starała się jak najszybciej nadrobić i często dodawać rozdziały. Kto chce być informowany to proszę o linki do swoich blogów, a jeśli ktoś nie ma bloga to gg. Zaczynam pisać od nowa góra do soboty bo mam mało czasu pojawi się rozdział nr. 1!
Pozdrawiam! 

002| Lot
Mała zmianka! No bo jak fanka wygra GT to jedzie z JB na Bahama nie, a nie do żadnego Londynu. Zaczęło mnie to męczyć więc zmieniam na Bahamy.
* * *
O 22 zadzwonił telefon z informacją, że za kilka minut przyjedzie po nas manager Justina wraz z jakimiś ludźmi i zabiorą nas w miejsce moich marzeń. Czekałam z niecierpliwieniem łażąc z jednego końca pokoju na drugi, w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi i ukazał się w nich Scoot i ktoś jeszcze, kogo kompletnie nie znam. Po udzieleniu kilku zbędnych pytań przez moich rodziców oraz podpisaniu kilku formalności rozsiadłam się wraz z przyjaciółką w pięknym Range Roverze. [dobrze napisałam? nie e? E tam! ] Przez całą drogę udzieliłam odpowiedzi ciekawskiemu managerowi Justina na temat znalezienia GT,a Mish od wejścia do samochodu grzecznie chrapała.
* * *
1,5 godz. na lotnisku.
1,5 godz. na lotnisku.
Po godzinnej odprawie wreszcie doczekaliśmy się wejścia na pokład samolotu.
-Za chwilę będziemy startować, proszę zapiąć pasy.-Usłyszeliśmy głos stewardessy. Po kilku minutach wyczekiwania samolot wzniósł się w górę i można było spokojnie odpiąć pasy. Ułożyłam się wygodnie na fotelu i zasnęłam.
-Za chwilę będziemy startować, proszę zapiąć pasy.-Usłyszeliśmy głos stewardessy. Po kilku minutach wyczekiwania samolot wzniósł się w górę i można było spokojnie odpiąć pasy. Ułożyłam się wygodnie na fotelu i zasnęłam.
* * *
10 godzin później.
Obudziłam się chwilę przed podaniem komunikatu „zaraz przystopujemy do lądowania, proszę zapiąć pasy” Zapięłam pasy zgonie z poleceniem i usiadłam wygodnie. Po kilku minutach samolot był już na ziemi i zaczęliśmy się zbierać. Wyszłam z samolotu i razem z resztą udaliśmy się po bagaże. Jakiś facet, który towarzyszył nam od przyjazdu na lotnisko zabrał nasze bagaże i wsadził je do podobnego Range Rovera jak wcześniej. Wskoczyłam z Mishely na tylne siedzenia samochodu i ruszyliśmy w dość niedaleką przejażdżkę do hotelu. Odczytałam sms’a od mamy i odpisałam jej że już dojechałyśmy i jesteśmy jak na razie całe. Włożyłam telefon do kieszeni i po około 40 minutach jazdy byliśmy pod wielkim hotelem na Bahama.
-O jezu! Ale tu wspaaniaale.- Zauroczona widokami przyjaciółka komentowała bez końca.
-Za mną. – Powiedział koleś który wcześniej niósł nasze bagaże i teraz tak że z nimi zaprowadził nas do pokoju w którym miałyśmy przez ten czas mieszkać.
-Tu macie rozpiskę śniadania, obiadu i kolacji. – Podał mi jakiś papier. – Za 10 minut widzimy się na dole na kolacji i tam omówicie wszystko z Justinem i Scootem.- Puścił do mnie oczko wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi, a ja uśmiechnęłam się lekko do niego.
-Aaa…-psiknęłam.- Tam będzie Bieber Mish!!!- Podniecenie przed ujrzeniem swojego idola było większe ode mnie i nie mogłam przestać piszczeć i skakać. Przez te 10 minut zdążyłam rozpakować małą torbę i powkładać rzeczy do szafki, natomiast Mishely leżała i się leniła. Mogę się założyć, że przypomni sobie o rozpakowaniu się dopiero dwa dni przed wyjazdem. Zeszłyśmy na dół szukając stołówki. Przez drzwi do niej zauważyłam siedzącego Biebera i ugięły się pode mną nogi. Dostrzegłam tam także jakiegoś nieznajomego chłopaka, no to zapowiada się super
Weszłyśmy tam rozglądając się i czując na sobie wzrok co drugiej osoby. Po krótkiej chwili zauważył nas Keny ( ochroniarz Justina), który wcześniej nam usługiwał i przywołał nas machnięciem ręki do stolika, co zwróciło uwagę JB. Uśmiechną się do mnie ciepło darząc uśmiechem także moją przyjaciółkę, a ja na odpowiedź spaliłam raka. Odsunęłam krzesełko i usiadłam.
-To jest dziewczyna, która znalazła bilet i będzie towarzyszyła Ci na planie teledysku do piosenki „That Should Be Me”- Wbiłam wzrok w jego menadżera.
-That Should Be Me?!- Zająkiwałam się wypowiadając każde słowo. – To moja ulubiona piosenkaa. – Oczy zaświeciły się mi niczym lampki.
-Tak, do tej piosenki. A był bym zapomniał to jest Matt, który także wystąpi w teledysku. – Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu rękę jednak bardziej skupiłam uwagę na wzroku mojej przyjaciółki, które widocznie spodobał się chłopak. Zamówiliśmy coś do jedzenia i zaczęliśmy omawiać jutrzejszy dzień, ja oczywiście skupiona wyłącznie na Justinie.
-O jezu! Ale tu wspaaniaale.- Zauroczona widokami przyjaciółka komentowała bez końca.
-Za mną. – Powiedział koleś który wcześniej niósł nasze bagaże i teraz tak że z nimi zaprowadził nas do pokoju w którym miałyśmy przez ten czas mieszkać.
-Tu macie rozpiskę śniadania, obiadu i kolacji. – Podał mi jakiś papier. – Za 10 minut widzimy się na dole na kolacji i tam omówicie wszystko z Justinem i Scootem.- Puścił do mnie oczko wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi, a ja uśmiechnęłam się lekko do niego.
-Aaa…-psiknęłam.- Tam będzie Bieber Mish!!!- Podniecenie przed ujrzeniem swojego idola było większe ode mnie i nie mogłam przestać piszczeć i skakać. Przez te 10 minut zdążyłam rozpakować małą torbę i powkładać rzeczy do szafki, natomiast Mishely leżała i się leniła. Mogę się założyć, że przypomni sobie o rozpakowaniu się dopiero dwa dni przed wyjazdem. Zeszłyśmy na dół szukając stołówki. Przez drzwi do niej zauważyłam siedzącego Biebera i ugięły się pode mną nogi. Dostrzegłam tam także jakiegoś nieznajomego chłopaka, no to zapowiada się super

-To jest dziewczyna, która znalazła bilet i będzie towarzyszyła Ci na planie teledysku do piosenki „That Should Be Me”- Wbiłam wzrok w jego menadżera.
-That Should Be Me?!- Zająkiwałam się wypowiadając każde słowo. – To moja ulubiona piosenkaa. – Oczy zaświeciły się mi niczym lampki.
-Tak, do tej piosenki. A był bym zapomniał to jest Matt, który także wystąpi w teledysku. – Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu rękę jednak bardziej skupiłam uwagę na wzroku mojej przyjaciółki, które widocznie spodobał się chłopak. Zamówiliśmy coś do jedzenia i zaczęliśmy omawiać jutrzejszy dzień, ja oczywiście skupiona wyłącznie na Justinie.
* * *
Wiem strasznie długo pisałam, ale proszę wybaczcie mi <3 Teraz jestem chora i mam już tego dość chodź to dopiero 3 dzień. Przez tą chorobę naszła mnie wena więc skończyłam w końcu rozdział i szczerze mówię, że nie jestem zadowolona. Postaram się kolejny napisać jak najwcześniej bo to była bardzo długa przerwa. Rozdział dedykuję mojej wspaniałej przyjaciółce z bloga wspomnienie-kaulitza. Pisze o Tokio Hotel, ale pisze fajnie więc włazić. Po za tym dziękuję Ci moja kochana za motywację do napisania i przepraszam wszystkich za błędy. Zapraszam do czytania i komentowania ; >
Aha, zmieniłam wystrój bloga który ‘ściągnęłam’ z bloga littlebeadles i mam nadzieję, że się nie gniewasz. Pozdrawiam wszystkich i do następnego <33
001| Telefon
Dwa tygodnie później od prologu.
<…>
Wskoczyłam w czarne rurki, białą tunikę i do tego ubrałam białe balerinki. Pomalowałam rzęsy i teraz jedyne co mi zostało to czekanie na moją przyjaciółkę, której nigdy się nie śpieszy. Dziś szłyśmy do pracy. Pewna młoda kobieta zatrudniła nas do siebie abyśmy siedziały w centrum handlowym, spryskiwały ludzi perfumami i zachęcały do ich kupienia. Łatwizna. W końcu doczekałam się nadejścia Mish, chwyciłam za mikroskopijną torebeczkę do której schowałam klucze, telefon, portfel i poszłyśmy w kierunku centrum. Po dotarciu zameldowałyśmy się w sklepie i dostałyśmy kilka próbek różnych perfum do spryskiwania przechodni. Siedziałyśmy około dwóch godzin psikając, kichając, gadając i nudząc się, aż w końcu dostałyśmy 20 minut wolnego czasu dla siebie. Poszłyśmy do znajdującego się niedaleko naszej perfumerii burger baru. Zakupiłyśmy sobie duże frytki oraz colę i to jest właśnie to, co my kochamy najbardziej. Znów zaczął napawać mnie niepokój związany z ‘golden ticketem’. Pisało na nim, że skontaktują się ze szczęściarzem telefonicznie niebawem po wysłaniu zgłoszenia na dany e-mail ,a tu dupa nikt się jeszcze nie odezwał. Dwadzieścia minut minęło szybko i musiałyśmy wrócić do głupiej pracy perfumiarek. Często ludzie gapili się na nas krzywo i odganiali zapach. Też bym na ich miejscu tak robiła, gdyby ktoś ciągle łaził, smrodził mi tym pod nosem, a na dodatek ciągle dodawał widząc się setny raz ‘ma może pan/pani ochotę kupić perfum?’ Męczyłyśmy tak ludzi jeszcze godzinę, a potem mogłyśmy się zabrać do domu.
<…>
W DOMU:
-Sam! Dzwonili z tej wytwórni płytowej.-Przywitała mnie mama dobrą nowiną.
-SERIO!? Kiedy, co jak!? GADAJ!-Usiadłyśmy na krzesłach w kuchni, a ja nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego bo od wdychania ‘miłych’ zapachów dla bogatych ludzi strasznie zasychało w gardle.
-Powiedzieli mi, ze bardzo się cieszą..
-Bla, bla, bla- Przerwałam jej. – Mów konkrety, czyli to co chcę usłyszeć.
-No więc w piątek w nocy przyjedzie po Ciebie samochód i polecisz prywatnym samolotem do Londynu by nagrać teledysk do jakiejś piosenki, potem wrócicie do Nowego Jorku. Tutaj ten twój Bieber da prywatny koncert czy coś dla rodziny i przyjaciół, a więcej informacji dostaniesz od nich bo mnie za wiele nie powiedzieli, tylko to co najważniejsze. No i jeszcze zadzwonią.
-Aha, o w pupcięgrubcię! Dzwonię do Mish!-W podskokach pobiegłam do telefonu, który znajdował się w przedpokoju.- Haloo?-Spytałam słysząc głos mojej przyjaciółki kłócącej się ze swoją starszą siostrą.
-Ok, już jestem. Słucham Cię?
-Dzwonili!!! I jadę w piątek do MOJEJ miłości.- Słowo’ mojej’ podkreśliłam próbując wymówić je wielkimi literami. Mimo że Mishelly nie przepadała za Bieberem, za każdą cenę starała by się mi go odbić.
-A ja to co?
-No nie wiem, moja mama odebrała więc nic o tobie nie wspomniała, ale i tak pojedziesz ze mną. Jak by co spakuję cię do torby. Polecisz ze mną prywatnym samolotem.
-A do której piosenki będziesz towarzyszyć Justinowi w teledysku?
-Nie mam pojęcia, ale mama coś tam gadała, że jeszcze zadzwonią bo chcą gadać ze mną. Nie dziwię się im.
-Dobra ja kończę bo mi się siostra do moj..- Połączenie zerwało się pod wpływem mocnego trzaśnięcia słuchawką o ścianę. Już nie raz tak było, biedna Mish musi siedzieć ze swoją głupią siostrą. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Przez dwie godziny czytałam książkę, potem usiadłam przed komputerem i zaczęłam odczytywać wiadomości. Na te które mi się chciało odpisałam, a resztę olałam. Napisałam kilku moim bliskim kumpelom, że odezwali się do mnie z wytwórni płytowej, a potem to się już tylko nudziłam. Oparłam głowę na rękach i myślałam o tym jak to będzie gdy go spotkam.
-SERIO!? Kiedy, co jak!? GADAJ!-Usiadłyśmy na krzesłach w kuchni, a ja nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego bo od wdychania ‘miłych’ zapachów dla bogatych ludzi strasznie zasychało w gardle.
-Powiedzieli mi, ze bardzo się cieszą..
-Bla, bla, bla- Przerwałam jej. – Mów konkrety, czyli to co chcę usłyszeć.
-No więc w piątek w nocy przyjedzie po Ciebie samochód i polecisz prywatnym samolotem do Londynu by nagrać teledysk do jakiejś piosenki, potem wrócicie do Nowego Jorku. Tutaj ten twój Bieber da prywatny koncert czy coś dla rodziny i przyjaciół, a więcej informacji dostaniesz od nich bo mnie za wiele nie powiedzieli, tylko to co najważniejsze. No i jeszcze zadzwonią.
-Aha, o w pupcięgrubcię! Dzwonię do Mish!-W podskokach pobiegłam do telefonu, który znajdował się w przedpokoju.- Haloo?-Spytałam słysząc głos mojej przyjaciółki kłócącej się ze swoją starszą siostrą.
-Ok, już jestem. Słucham Cię?
-Dzwonili!!! I jadę w piątek do MOJEJ miłości.- Słowo’ mojej’ podkreśliłam próbując wymówić je wielkimi literami. Mimo że Mishelly nie przepadała za Bieberem, za każdą cenę starała by się mi go odbić.
-A ja to co?
-No nie wiem, moja mama odebrała więc nic o tobie nie wspomniała, ale i tak pojedziesz ze mną. Jak by co spakuję cię do torby. Polecisz ze mną prywatnym samolotem.
-A do której piosenki będziesz towarzyszyć Justinowi w teledysku?
-Nie mam pojęcia, ale mama coś tam gadała, że jeszcze zadzwonią bo chcą gadać ze mną. Nie dziwię się im.
-Dobra ja kończę bo mi się siostra do moj..- Połączenie zerwało się pod wpływem mocnego trzaśnięcia słuchawką o ścianę. Już nie raz tak było, biedna Mish musi siedzieć ze swoją głupią siostrą. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Przez dwie godziny czytałam książkę, potem usiadłam przed komputerem i zaczęłam odczytywać wiadomości. Na te które mi się chciało odpisałam, a resztę olałam. Napisałam kilku moim bliskim kumpelom, że odezwali się do mnie z wytwórni płytowej, a potem to się już tylko nudziłam. Oparłam głowę na rękach i myślałam o tym jak to będzie gdy go spotkam.
<…>
Dwa dni później.
Piątkowy poranek ciągną się strasznie długo. Skontaktowałam się razem z Mish, która jedzie ze mną z naszą ‘szefową’, że ‘niestety’ musimy przerwać pracę bo wyjeżdżamy.
- Jest nam strasznie przykro, że musimy tak szybko kończyć tę pracę.- Powiedziałam powstrzymując śmiech nie wiem dla czego.
-No trudno, mam nadzieję, że znajdę kogoś na wasze miejsce.
-Yhym, przepraszam ale muszę kończyć bo mama czegoś znów ode mnie chce.
-Dobrze, miłych wakacji.- Zakończyłam rozmowę i wyszczerzyłam się zacierając ręce.
Pomyśl sobie, jeszcze kilka godzin..- Zaczęłam skakać i klaskać. Przyjaciółka spojrzała na mnie, jak na jakieś dziecko z nieodkrytym ADHD.- Co się patrzysz?! Powinnaś się cieszyć ze mną.
-Ale się nie cieszę.- Nadymałam policzki i zmrużyłam oczy.
-Ty niewdzięczna dziewico!-Tupnęłam nogą, usiadłam na kanapie w salonie i nalałam sobie szklankę soku cytrynowego. ;| [mm.. xD]
- Jest nam strasznie przykro, że musimy tak szybko kończyć tę pracę.- Powiedziałam powstrzymując śmiech nie wiem dla czego.
-No trudno, mam nadzieję, że znajdę kogoś na wasze miejsce.
-Yhym, przepraszam ale muszę kończyć bo mama czegoś znów ode mnie chce.
-Dobrze, miłych wakacji.- Zakończyłam rozmowę i wyszczerzyłam się zacierając ręce.
Pomyśl sobie, jeszcze kilka godzin..- Zaczęłam skakać i klaskać. Przyjaciółka spojrzała na mnie, jak na jakieś dziecko z nieodkrytym ADHD.- Co się patrzysz?! Powinnaś się cieszyć ze mną.
-Ale się nie cieszę.- Nadymałam policzki i zmrużyłam oczy.
-Ty niewdzięczna dziewico!-Tupnęłam nogą, usiadłam na kanapie w salonie i nalałam sobie szklankę soku cytrynowego. ;| [mm.. xD]
<…>
No i jest pierwszy, oczywiście najgłupszy na świecie z dodatkiem góry błędów. Przepraszam za nie! Taki trochę krótki. Od samego rańca [5:00] siedzę i czekam na Eenie Meenie i nie ma! Rozdział pisałam przy Never Let You Go i dedykuję go littlebeadles, bo świetnie pisze i zakochałam się w niej xDD Zapraszam na tego bloga jak ktoś jeszcze nie właził. Kolejny nie wiem kiedy, ale będzie. Tekst wyrównuję do lewej, ale do szablonu było przystosowane wyśrodkowanie. E tam. Dobra pozdrawiam i już kończę, bye <3
Mam nadzieję że chociaż maciupkę się podobało.
Mam nadzieję że chociaż maciupkę się podobało.
Prolog
-No rusz tyłek i nie ubieraj tych pończoch, bo na dworze jest ze 30 stopni- Jęczałam czekając już chyba z pół godziny na moją przyjaciółkę, której wcale nie śpieszyło się na zakończenie roku szkolnego.
-Muszę jakoś wyglądać! Nie jestem opalona a po za tym mam nie ogolone nogi. – Odparła Mishely kończąc wkładanie swoich pończochowych rajstop o kolorze spalonego ciała w solarium. Spojrzałam na nią krzywo widząc jej niedopasowany strój. Ona od zawsze była daltonistką, ale to nie zemnie ludzie będą się śmiali w szkole. W końcu madame ruszyła swój zgrabny tyłeczek i ruszyłyśmy w stronę szkoły. Od razu poszłyśmy na śmierdzącą skarpetami salę gimnastyczną. Po kilku minutach stania w wielkim tłumie na ‘scenę’ wszedł dyrektor Blueman.
-Przynajmniej dziś zmienił krawat.- Skwitowała Mish i pomachała do Brian’a, chłopaka, który od dawna się w niej podkochuje.
Wysłuchałyśmy nudnej przemowy dyrka i poszliśmy po świadectwa. Nie wypadłam z ocenami najlepiej, ale i tak, gdy przyjdę do domu będzie czekała na mnie nowa płyta ‘My World’ 2 Justina Biebera. Mama mi obiecała bez względu na oceny. Wyciągnęłam Mishely z tłumu kłócących się z nią ‘plastików’.
-Co ty odwalasz?!
-Nic, nudziło mi się no i musiałam się z nimi pożegnać bo 2 miesiące bez kłótni z nimi to koszmar.
-A ja tam się cieszę. Z resztą chodź już musimy przeżyć najlepszą chwilę w moim życiu
-Tak?! Jaką?
-Otworzenie płyty i ujrzenie w niej ‘golden ticket’u’
-Tak jak ty go znajdziesz to mi oczko w rajstopach nie puści, a zawsze mi puszcza.
-Jezu, trzeba myśleć pozytywnie a nie.
-Przecież myślę, wiadome jest że go nie znajdziesz.
-Zamknij się już!- Przez resztę drogi nie miałam zamiaru się do niej odzywać. W tak ciężkich chwilach powinna mnie wspierać, a nie jeszcze wlecze się jak sto noga na dwóch nogach. Ze szkoły o mojego domu było niedaleko więc już po kilku minutach od naszych ostatnich słów stałyśmy przed jego wejściem.
-Dzień dobry-Przywitała się Mish z moimi rodzicami, a ja wbiegłam po schodach na górę by znaleźć płytę. Szukać długo nie musiałam bo leżała ona na moim biurku. Zdarłam z niej szybko folię i z zamkniętymi oczyma zaczęłam otwierać.
-No i kurwa nie ma!!-Wrzasnęłam i rzuciłam płytą na łóżko. Powylatywały z niej zdjęcia JB i jakaś biała kartka, tylko płyta została na swoim miejscu. Pozbierałam elementy i włożyłam do środka, chciałam potargać białą kartkę bo myślałam że to reklama, ale po odwróceniu jej ujrzałam pogrubioną czcionką napisany napis ‘GOLDEN TICKET’
-O MÓJ B-O-Ż-E!-Krzyknęłam i zemdlałam.
-Muszę jakoś wyglądać! Nie jestem opalona a po za tym mam nie ogolone nogi. – Odparła Mishely kończąc wkładanie swoich pończochowych rajstop o kolorze spalonego ciała w solarium. Spojrzałam na nią krzywo widząc jej niedopasowany strój. Ona od zawsze była daltonistką, ale to nie zemnie ludzie będą się śmiali w szkole. W końcu madame ruszyła swój zgrabny tyłeczek i ruszyłyśmy w stronę szkoły. Od razu poszłyśmy na śmierdzącą skarpetami salę gimnastyczną. Po kilku minutach stania w wielkim tłumie na ‘scenę’ wszedł dyrektor Blueman.
-Przynajmniej dziś zmienił krawat.- Skwitowała Mish i pomachała do Brian’a, chłopaka, który od dawna się w niej podkochuje.
Wysłuchałyśmy nudnej przemowy dyrka i poszliśmy po świadectwa. Nie wypadłam z ocenami najlepiej, ale i tak, gdy przyjdę do domu będzie czekała na mnie nowa płyta ‘My World’ 2 Justina Biebera. Mama mi obiecała bez względu na oceny. Wyciągnęłam Mishely z tłumu kłócących się z nią ‘plastików’.
-Co ty odwalasz?!
-Nic, nudziło mi się no i musiałam się z nimi pożegnać bo 2 miesiące bez kłótni z nimi to koszmar.
-A ja tam się cieszę. Z resztą chodź już musimy przeżyć najlepszą chwilę w moim życiu
-Tak?! Jaką?
-Otworzenie płyty i ujrzenie w niej ‘golden ticket’u’
-Tak jak ty go znajdziesz to mi oczko w rajstopach nie puści, a zawsze mi puszcza.
-Jezu, trzeba myśleć pozytywnie a nie.
-Przecież myślę, wiadome jest że go nie znajdziesz.
-Zamknij się już!- Przez resztę drogi nie miałam zamiaru się do niej odzywać. W tak ciężkich chwilach powinna mnie wspierać, a nie jeszcze wlecze się jak sto noga na dwóch nogach. Ze szkoły o mojego domu było niedaleko więc już po kilku minutach od naszych ostatnich słów stałyśmy przed jego wejściem.
-Dzień dobry-Przywitała się Mish z moimi rodzicami, a ja wbiegłam po schodach na górę by znaleźć płytę. Szukać długo nie musiałam bo leżała ona na moim biurku. Zdarłam z niej szybko folię i z zamkniętymi oczyma zaczęłam otwierać.
-No i kurwa nie ma!!-Wrzasnęłam i rzuciłam płytą na łóżko. Powylatywały z niej zdjęcia JB i jakaś biała kartka, tylko płyta została na swoim miejscu. Pozbierałam elementy i włożyłam do środka, chciałam potargać białą kartkę bo myślałam że to reklama, ale po odwróceniu jej ujrzałam pogrubioną czcionką napisany napis ‘GOLDEN TICKET’
-O MÓJ B-O-Ż-E!-Krzyknęłam i zemdlałam.
<…>
Okey, jest prolog to już drugi który pisałam, ale tamten nie wyszedł i go usunęłam. Wiem nie wyszło mi, ale nie obiecuję poprawy bo może być jeszcze gorzej. Za wszelkie błędy od razu przepraszam! Chcę tylko was zaprosić do czytania, chodź i tak będziecie się przy tym nudzić, albo okłamywać się, że się podoba. 1 rozdział już piszę i do czwartku-piątku powinien się pojawić bo mam trochę wolnego przez egzaminy trzecioklasistów.
Pozdrawiam. ;*
Okey, jest prolog to już drugi który pisałam, ale tamten nie wyszedł i go usunęłam. Wiem nie wyszło mi, ale nie obiecuję poprawy bo może być jeszcze gorzej. Za wszelkie błędy od razu przepraszam! Chcę tylko was zaprosić do czytania, chodź i tak będziecie się przy tym nudzić, albo okłamywać się, że się podoba. 1 rozdział już piszę i do czwartku-piątku powinien się pojawić bo mam trochę wolnego przez egzaminy trzecioklasistów.
Pozdrawiam. ;*
Bohaterowie
BOHATEROWIE:

Dżeja Bi wszyscy znają. (16 l)
Mieszka w NY, a nie w Kanadzie.

Dżeja Bi wszyscy znają. (16 l)
Mieszka w NY, a nie w Kanadzie.
* * *

Samantha Lanne (16 l)
Normalna a raczej nie nastolatka. Ubóstwiająca JB i jego muzykę.
Charakter poznacie jak będziecie czytać, a co!
Mieszka w NY.
* * *

Mishely [czyt. Miszejli] Forks. (16 l)
Przyjaciółka Sam również fanka JB. Według Samanthy jest najgłupszą osobą na świecie i za to ją kocha. xD Dalej się dowiecie jak czytać będziecie.
Mieszka w NY.
* * *

Matthew Smith (16 l)
Wystąpi w teledysku w którym wystąpi Sam dzięki ‘golden ticket’. W czasie nagrywania zapozna się z Justinem i dziewczynami.
Mieszka w NY.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz